W gothic rock wkręciłem się naprawdę mocno w 2005 roku, dzięki koncertowi The Cure w Berlinie. Jego otoczka, jak również otoczka afterparty w starym budynku kolejowym, były tak niesamowite, że po powrocie do domu dwa tygodnie „dochodziłem do siebie”. Pofarbowałem na czarno włosy i totalnie oddałem się dźwiękom takich formacji, jak Bauhaus, Siouxsie and the Banshees, This Mortal Coil czy Cocteau Twins.
W tym czasie swój debiutancki album wydała również przebojowa, polska formacja Miguel And The Living Dead, łącząca rock gotycki z horror punkiem i death rockiem.
Jakoś w 2007 kupiłem na Allegro kultowy singiel Bauhaus „Bela Lugosi’s Dead” na niebieskim winylu. Obiecałem sobie, że gdy skompletuję sprzęt grający, będzie to pierwsza płyta, jaką odtworzę. Tak też się stało.