Sportsman – sztuka łapania przelatujących utworów

Sportsman - sztuka łapania przelatujących utworów

Do Radia Cykcyk co jakiś czas zgłaszają się młodzi artyści, którzy chcą przedstawić swoją twórczość światu. W zeszłym tygodniu napisał do mnie Mikołaj, nagrywający pod pseudonimem Sportsman. Jego granie mnie zaciekawiło, ale w sumie do teraz nie wiem co o nim do końca myśleć…

„Zapraszam do zapoznania się z materiałem, zapewniam, że jest znakomity” – przeczytałem w lakonicznym mailu i kliknąłem w link do Soundcloudu Sportsmana.

Będę szczery – muzyka Mikołaja nie jest (jeszcze) znakomita, ale jest frapująca. Natomiast pierwszą rzeczą, która przykuła moją uwagę, były ilustracje do poszczególnych utworów. Walczące koty i zające, Azjatka ze spustem na twarzy, rozwalone arbuzy czy… GG Allin. A wszystko okraszone tagiem #rock alternatywny.

Twórczość Sportsmana to specyficzny zlepek wielu gatunków, podany w bardzo prymitywnym, lołfajowym brzmieniu. Nie wiem na ile to celowy zabieg, a na ile wynik braku dobrego zaplecza do nagrywania dźwięków. Prawdopodobnie jedno i drugie.

W twórczości Mikołaja słychać wyraźnie fascynację amerykańską alternatywą lat dziewięćdziesiątych. Ja słyszę tu między innymi echa pierwszych, surowych płyt Johna Frusciante, 90’s emo punk, jak i grunge. Ale można usłyszeć tu również bardziej lajtowe wstawki. To chaotyczna i eklektyczna muzyka, a brzmienie Sportsmana dopiero się kształtuje z pewnego rodzaju dźwiękowego potworka. Warsztat pozostawia, póki co, wiele do życzenia i należy spodziewać się, że artysta wyciśnie ze swojej pasji maksimum możliwości dopiero za jakiś czas. Widać i słychać jednak zacne fascynacje i pewną nieszablonowość w działaniu. Bo przecież Sportsman mógł grać trapy, jak większość jego rówieśników.

O sobie samym

Po przesłuchaniu wszystkich piosenek, tak naprawdę nie wiedziałem, czy mam do czynienia ze świrem, młodym geniuszem-ekscentrykiem czy z trollem. Poprosiłem więc Mikołaja, by napisał mi kilka słów o sobie:

„Zespół Sportsman wywodzi się z Wrocławia. Inspiracje to właściwie wszystko, czego słucham, ale chyba najbardziej mnie dotknęli artyści tacy jak: PJ Harvey, The Fall, Radiohead, Bjork, The Pixies, Portishead. Poza materiałem do zrzyny, przede wszystkim sprawiają, że chce mi się nad tym wszystkim siedzieć (bardzo) odkąd skończyłem 14 lat. Z nowszych rzeczy jestem pod ogromnym wrażeniem Girl Bandu, Fontainesów DC i Protomartyra.

Nigdy nie zwracałem specjalnej uwagi na style, ale zdecydowanie filozofia pankroka doprowadziła mnie tam, gdzie jestem teraz. Brzmienie jest różne, lubię grać na gitarze, ale średnio czuję kult tego instrumentu – służy głównie jako narzędzie do kompozycji. Muza generalnie jest po to, żeby słońce rano wstawało, jestem tego pewien, a na to już się składają jakieś konkretne gusła, na które ciężko mieć jakiś wpływ. Utwory niestety piszą się same, więc trzeba mieć szczęście i je złapać, jak akurat gdzieś przelatują w pobliżu. Podobnie z tekstem, jeśli o niego chodzi to nie wiem, mnie śmieszy… Ale rozumiem, że nie musi każdego. W samych piosenkach też czuję, że jest sporo humoru, tylko takiego średnio wesołego.

Jeśli chodzi o plany na przyszłość, bardzo ciekawi mnie artystyczny sukces. Chcę pisać jeszcze lepsze rzeczy, chcę żeby wszyscy to usłyszeli i żeby im się podobało, ucieszyło, wkurzyło, przeraziło, obrzydziło, oburzyło, podniosło na duchu, podnieciło, zdziwiło zasmuciło itd… Na ten moment cieszę się główną na Soundcloudzie. Będę się starał o granie na żywo i szukał jakiegoś producenta, żeby brzmiało to wszystko trochę mniej jak dupa. Oczywiście bez przesady, bo za dobra produkcja boli mnie w uszy.”

Zdanie na temat Sportsmana zapewne wyrobicie sobie sami. Na koniec dorzucam teledysk do utworu „Bugs Hidden”:

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.