Retroteka: The Offspring – Americana (1998)

Retroteka The Offspring - Americana

The Offspring w roku 1998 był jednym z najbardziej znanych punkowych bandów na świecie. Płyta „Americana” dzięki ogromnemu sukcesowi komercyjnemu jedynie tę popularność poszerzyła. Jak należy ocenić ten materiał po latach, z zimną głową?

Nie ulega wątpliwości, że The Offspring (obok Green Daya) był jednym z głównych aktorów nurtu zwanego neo punkiem. Obie formacje cały świat poznał w roku 1994 za sprawą albumów „Smash” i „Dookie” po stronie ekipy Billy’ego Joe Armstronga. W 1997 roku zarówno jedna, jak i druga kapela wypuściły albumy nieco bardziej eksperymentalne (Offspring – „Ixnay On The Hombre”, a Green Day – „Nimrod”). Ci drudzy w międzyczasie, czyli w roku 1995, wydali jeszcze (równie zadziorny co „Dookie”) „Insomniac”.

Załoga Dextera Hollanda ostatni krążek w latach dziewięćdziesiątych wydała w roku 1998. Teledyski promujące album zyskały olbrzymią popularność, a utwory te do dziś grane są w radiowych stacjach, również tych polskich. Nic więc dziwnego, że ci bardziej radykalni fani punk rocka zarzucili zespołowi „komerchę” i sprzedanie się. Ale czy faktycznie „Americana” jest rzadkim gównem nastawionym na zapełnienie kieszeni i skokiem na listy przebojów?

Absolutnie nie! Aż dziw bierze, jak mocno ten album broni się po latach. Wciąż jest niebywale energetyczny i żywiołowy, a trafne i refleksyjno-obserwacyjne teksty wciąż kąśliwie odnoszą się do życia społecznego Amerykanów (i nie tylko).

Słabe single, które pokochały miliony słuchaczy

„Americanę” promowały cztery single. „Pretty Fly (For a White Guy)”, „Why Don’t You Get A Job”, „The Kids Aren’t Alright” oraz „She’s Got Issues”. To doprawdy kuriozalna sytuacja, że trzy z wymienionych utworów są najsłabszymi wałkami na płycie… A pomimo tego, dwa z nich stały się multi-popularnymi hitami, które wywindowały popularność grupy i zapewniły jej istny szturm na komercyjne listwy przebojów!

W kontekście całego materiału, „Pretty Fly” oraz „Why Don’t You…” (które wiele osób uznało za plagiat „Ob-La-Di, Ob-La-Da” Beatlesów), uważam za muzyczne dowcipy i celowe odejście od stylistyki albumu w celu przełamania jego punkowego charakteru. „She’s Got Issues” jest z kolei po prostu piosenką słabą na tle reszty płyty. Z singlowych strzałów broni się jedynie „The Kids…”, które dodatkowo raczy nas refleksyjnym tekstem o roztrzaskanych przez prozę życia marzeniach. Dlaczego trzy wymienione wcześniej utwory trafiły na single? A tym bardziej jak doszło do tego, że uzyskały one tak olbrzymi sukces komercyjny? Nie mam pojęcia jak to się stało, ale jest to jedna z najbardziej niedorzecznych historii w świecie nowoczesnego punk rocka.

Ocena „Americany” w kontekście singli nie jest pozytywna, ale w kontekście całości zawartego na płycie materiału brzmieć będzie już zupełnie inaczej. Piąty album Offspringa stanowi bowiem utrzymanie i dopracowanie wykrystalizowanego, ulotnego brzmienia, które wyniosło tę załogę ponad inne, licznie działające w tamtych czasach w Stanach formacje.

Bo oto już numer otwierający płytę – Have You Ever” – bezwzględnie kopie słuchacza po dupie, a chórki są bardziej pobudzające niż markowa brazylijska kawa lub poczciwy polski wład. Zdecydowanie warto zwrócić uwagę na „Staring At The Sun”, wspomniane singlowe „The Kids…”, „No Brakes” i rozbudowane kompozycyjnie „Pay The Man”. Ciekawie i porywająco wypada cover miałkiego one hit wonder, czyli piosenki „Feelings” Morrisa Alberta.

The Offspring „Americana” – podsumowanie

Punktem kulminacyjnym „Americany” (i jednym z najlepszych utworów w historii kapeli) jest jednak „The End Of The Line”. Przejmująca i poruszająca kompozycja, opowiadająca o śmierci i rozstaniu. Mogłaby służyć jako idealny przykład tego, że punk rock również potrafi poruszać na swój stylistyczny sposób sprawy fundamentalne i bardzo mroczne. Doskonały dowód na to, że muzyka punkowa nie jest jedynie napierdalanką pod piwo lub jabole i pogo.

Reasumując więc powyższe przemyślenia, „Americana” jest albumem, do którego zdecydowanie warto wrócić. Nie rozumiem doboru singli, choć (chyba[?]) przyniosły zamierzony przez wytwórnię (?) skutek. Płyta jako całość jest wciąż pełna werwy i słucha się jej po prostu doskonale. Z obecnych, come backowych odsłuchów, mam równie ogromną satysfakcję, jak 23 lata temu. Wówczas mój kuzyn kupił ten materiał świeżo po wydaniu na kasecie. Katowaliśmy te nagrania jako nastolatkowie do porzygu. I pozostaje jedynie pytanie: gdzie spierdoliły te wszystkie szczęśliwe lata? Bo przecież „When we were young the future was so bright (…)”.

Offspring Americana