Winylowe środy: Blood For Blood – Livin’ In Exile

Winylowe środy Blood For Blood - Livin’ In Exile

Ta płyta jeszcze dobrze nie ostygła. Przesyłkę ze Stanów otrzymałem bowiem w miniony piątek. Legendarna formacja Blood For Blood i ich sztandarowy album „Livin’ In Exile” na przepięknym, kolorowym, limitowanym winylu.

Zanim jednak przejdę do opisu samego wydawnictwa, kilka słów o tym, jak ważna jest dla mnie grupa Roba „White Trash Rob” Linda. Nie jest to kapela, której muzykę wciągam w całości i zupełnie bezwarunkowo. Dokonania z pierwszego okresu działalności wchodzą mi raczej ciężko. Mam tu na myśli płyty „Spit My Last Breath” i „Revenge On Society”. To ciężki, siermiężny i miejscami nieco rozlazły (kompozycje potrafią trwać ponad pięć minut) hardcore. Dopiero „Livin’ In Exile” z 1999 roku ukazał oblicze grupy bardziej otwarte na punk rockową estetykę, szybkość i melodyjność. Kolejne płyty („Outlaw Anthems” z 2002 i „Serenity” z 2004 roku) były wyraźnym podkręceniem tego trendu.

Livin’ In Exile, czyli hymny wyrzutków

„Livin’ In Exile” promowało na okładce słynne logo Blood For Blood, czyli trupią czaszkę płaczącą krwią, wykonaną przez Seana Bonnera w 1997 roku. Tę trupią czachę mam wytatuowaną w kilku miejscach mojego ciała, a na pewno nie jest to koniec. Stała się ona swoistym leitmotivem sztuki, którą pielęgnuję i rozwijam na mojej skórze.

Ludzie często mnie pytają: „Dlaczego dziarasz sobie te czaszki płaczące krwią”? Odpowiedź jest prosta. Bo czuję jedność z ludźmi, którzy tworzyli i którzy słuchają Blood For Blood. Bo to nasz symbol. Symbol odrzuconych, niedopasowanych i skłóconych z konsumpcjonistycznym społeczeństwem. To symbol ludzi, którzy od małego mieli pod górkę, których nie rozpieszczało życie i którym los zbyt często otwarcie pluł w twarz, pozbawiając nadziei, grzebiąc bliskich i wystawiając na kolejne momenty próby. To znak ludzi, którzy mają dobro w sercu, ale ich życie jest dalekie od ideału, narzucanego przez kulturę masową. To symbol punków, kryminalistów, wojowników, freaków, uzależnionych czy po prostu dzieciaków ulicy. Wszyscy oni, rozsiani po całym świecie, noszą te logo na skórze.

Nosi je też sam Rob Lind, który również nie miał lekko i wiele razy był wystawiany na próbę, ale który nigdy nie złamał swoich zasad. W 2012 roku zespół miał gotowy cały materiał na nową płytę. Fani czekali na nią osiem lat. Jednak gdy wokalista Eric „Buddha” Medina został oskarżony o gwałt na trzynastolatce, Lind wykopał grubasa z kapeli, odwołał planowane koncerty i rozwiązał B4B. Przygotowane wcześniej piosenki nigdy nie ujrzały światła dziennego…

Limitowana reedycja Newbury Comics

Jak więc napisałem powyżej, nie wciągam nosem całej dyskografii Blood For Blood, ale zespół ten w moim sercu ma wyjątkowe miejsce. Można powiedzieć, że to coś więcej, niż tylko muzyka. To wspólnota. Dlatego bardzo cieszę się, że „Livin’ In Exile” w końcu znalazło się w mojej dyskografii na winylu.

Płyta pierwotnie na winylu ukazała się w klasycznym formacie 12 cali. Według Discogs wyszła w trzech wersjach kolorystycznych. Pierwsza reedycja miała miejsce w 2008 roku. Wtedy już album ukazał się w formacie 10 cali. Wyszło 7 wersji kolorystycznych. Ostatnia reedycja miała miejsce w roku 2019. Wówczas sieć Newbury Comics (coś w stylu rodzimego Empiku) wypuściła czarno-biało-czerwony, marmurkowy winyl w formacie 10 cali. Co ciekawe, jest on limitowany do zaledwie 150 egzemplarzy. Do wydawnictwa dołączona jest kartka z tekstami i zdjęciami grupy. Płyta jest wciąż dostępna, więc jeśli chcecie mieć taką dziecinkę w kolekcji, to wiecie co robić…

Winylowe środy Blood For Blood - Livin’ In Exile (1) Winylowe środy Blood For Blood - Livin’ In Exile (2) Winylowe środy Blood For Blood - Livin’ In Exile (3)