Uwielbiam tę płytę, bo jest zupełnie inna, niż wszystkie. Wydaje mi się też, że jest to jeden z najbardziej niedocenionych alternatywnych albumów w polskich ejtisach.
Wiem, co sobie pewnie myślicie. FNS to te tandetne bambry od chujowych hitów z radia. Otóż nie. Zanim otyły, tleniony blondyn – niejaki Olek Klepacz – przejął ten zespół, była to bardzo obiecująca formacja na polu muzyki nowofalowej. Bardzo nieszablonowa. Ich debiutancki materiał brzmi bardziej jak muzyczna bajka, opera, kabaret (nazwij to jak chcesz), aniżeli muzyka rockowa czy też popowa.
„Wiązanka Melodii Młodzieżowych” to pierwsza długogrająca płyta FNS z czasów, gdy liderem, wokalistą i tekściarzem formacji był Jacek Pałucha (dodajmy, że chłop grał też na bongosach i zaprojektował okładkę). Klepacz klepał wówczas jedynie w instrumenty klawiszowe i coś tam podśpiewywał. Grubasowi zachciało się przewodnictwa w kapeli i wyniku „różnic w wizji artystycznej”, Pałucha chyba się wkurwił i opuścił zespół. Zmianie uległa nazwa, choć była to tylko zmiana w zapisie. Widocznie tleniony Grubas wszystko to sobie przemyślał i przekalkulował. Wiem, że jestem stronniczy… Ale trzeba być totalnym zjebem, by z tak fajnej formacji uczynić tak miałkie, komercyjne i tandetne gówno. Oluś, potrafisz. Wstydź się.
Wróćmy jednak do samej płyty. „Wiązanka Melodii Młodzieżowych” to muzyka, która wymyka się wszelkim szufladkom. Ale jeśli już na siłę chcemy ją w jakieś wcisnąć, to może to być avant pop lub jak wcześniej wspomniałem – nowofalowa opera czy też kabaret. Płyta jest naszpikowana efektownymi czy wręcz transowymi dźwiękami i mocno surrealistycznymi tekstami. I co najciekawsze, niektóre z nich są dziś zaskakująco aktualne. Wystarczy zapoznać się z tekstem do najlepszej na tej płycie piosenki, „Kiedy zamykam oczy”. No cóż, słowa: „Pewnej nocy tak się stanie, świat rozpęknie się, smród zostanie. Pewnej nocy tak się stanie, sztuka zdechnie, smród zostanie” w obliczu pandemii i sytuacji branży muzycznej brzmią jak smutna przepowiednia.
Jeśli jesteście otwarci na nietuzinkowe muzyczne patenty, to ta płyta na pewno wyda Wam się co najmniej ciekawa.