„Punk Rock Gang”, pierwszy oficjalny album śląskich Pils nie przynosi już tak oryginalnego brzmienia, jak zaprezentowane kilka miesięcy wcześniej demo. Styl grupy sytuuje się gdzieś pomiędzy Bulbulators a Sexbombą.
Z przykrością muszę stwierdzić, że po tym wydawnictwie spodziewałem się czegoś więcej. Jednak absolutnie nie można mówić o „Punk Rock Gang” w kategoriach płyty nieudanej. Jest to bardzo dobry krążek, który oficjalnie plasuje Pils w pierwszej piątce polskiego „siódemkowego” rzępolenia. Debiutanci z Tych pokazują, że umiejętność tworzenia chwytliwych i ciekawych kompozycji nie stanowi dla nich problemu. Na wysokim poziomie stoi też warstwa tekstowa, dzięki której formacja z jednej strony „puszcza oczko” do słuchacza, a z drugiej skłania do refleksji.
Szkoda, że chłopaki nie zdecydowali się zamieścić nowych aranżacji hitów znanych z dema, w miejsce słabych „Janosika”, „Ninji” i „Kowbojskiej Piosenki”. Widocznie jednak zespół postanowił zaprezentować w pełni nowy materiał, zamiast powielać stare pomysły. A za taką postawę należy się dodatkowy szacun, a nie nagana.