Są takie grupy, które nigdy nie doczekały się należnego im uznania. Zgasły, zanim na dobre zapłonęły żywym ogniem. Jednak działające na przestrzeni zaledwie czterech lat Reason To Believe zawarło w swojej twórczości niewyobrażalną ilość żaru, którą mogłoby obdarzyć przynajmniej kilka innych formacji.
Nie będzie to historia okraszona niezliczoną ilością anegdotek i ciekawostek. Grupa Reason To Believe rozpadła się 34 lata temu i w internecie niestety nie zachowało się zbyt wiele informacji o ich działalności. Podobnie sytuacja ma się ze zdjęciami. Źródłem dla napisania tego tekstu stał się wywiad dla serwisu No Echo, którego wokalista Jon Bunch udzielił w 2014 roku.
Początki i inspiracje
Zespół zawiązał się w 1986 roku. Kumpel Jona, Chris Evenson, nagrał dla szkoły taśmę demo z piosenkami i poprosił go, by w nich zaśpiewał. Koledzy postanowili więc sformować grupę muzyczną.
– Pod względem gitarowym duży wpływ na Chrisa mieli Rick Agnew z The Adolescents i Chris Smith z Battalion of Saints. Moimi ulubionymi piosenkarzami byli Jerry A. z Poison Idea, Pete Stahl ze Scream i Greg Graffin z Bad Religion. Inspirowała nas scena waszyngtońska, Dischord Records, a także zespoły punkowe i scena punkowa w South Bay, gdzie mieszkaliśmy. Zespoły takie jak The Decendents, Black Flag, Minutemen, Saccharine Trust i Nip Drivers – wspominał po latach Bunch.
Rok później formacja zarejestrowała swój pierwszy materiał. Wydana własnym sumptem demówka została nagrana w studiu South Bay Sound w kalifornijskiej Gardenie 15 i 16 maja 1987 roku. Kaseta jest dziś białym krukiem dla miłośników hardcore punka. Znalazł się na niej między innymi utwór „Again and Again”, który można usłyszeć w oczywiście zmienionej wersji na jedynym albumie Reason To Believe.
Kontrakt z Nemesis Records
Drogą do wydania pełnowymiarowego krążka stało się podpisanie kontraktu z Nemesis Records – stajnią prowadzoną przez Franka Williama Harrisona, znanego jako „Big Frank”. Na scenie amerykańskiej jest to obecnie postać kultowa, a w latach osiemdziesiątych w Kalifornii była to bez wątpienia postać niezwykle ważna. Harrison jest uznanym tatuażystą, który we wczesnych latach działalności był przede wszystkim zaangażowany w scenę skateboardową i punkową. Wystarczy wymienić, że był członkiem hc punkowego Carry Nation, managerem Zed Records, managerem scenicznym agencji Goldenvoice i przede wszystkim właścicielem wydawnictwa Nemesis Records.
Label „Big Franka” oprócz nagrań Reason To Believe wydał między innymi debiutancki album The Offspring ze świetną, rysunkową okładką, na której mały alien z gitarą wychodzi z trzewi punkowego nieszczęśnika. Pierwsze wypusty płyty z ramienia Nemesis Records osiągają dziś zawrotne kwoty na Discogs. Z kolei test press tego wydawnictwa można zaleźć na rzeczonej platformie wystawiony za… 65 tysięcy euro!!!
Jon Bunch wspominał: – Spotkałem Big Franka w 1984 w Zed Records w Long Beach. Widziałem go pracującego na wszystkich punkowych koncertach w Los Angeles. Na początku był onieśmielający w rozmowie, ale dorosłem do tego, by go poznać przez lata na punkowej scenie. Założył Nemesis Records może około 1987 lub 1988 roku. Reason to Believe właśnie nagrało siedmiocalówkę, a on chciał ją wydać w swojej wytwórni. „Big Frank” zrobił tak wiele dla naszego zespołu. Dzięki niemu mogliśmy zaprezentować się z zespołami, z którymi zawsze chcieliśmy grać, takimi jak Dickies, D.I,. Aggression, Scream, All i Fugazi. Był wobec nas bardzo opiekuńczy. W 1989 roku zorganizował nam naszą pierwszą trasę.
Wspomniana siedmiocalówka z 1988 roku, zatytułowana „The Next Door”, w pierwszej wersji ukazała się w Soul Force Records, a kolejne sześć wariantów (w różnych wersjach kolorystycznych i ze zmieniona okładką) wyszło już pod szyldem Nemesis.
Ponadczasowy ślad – „When Reason Sleeps Demons Dance”
Zespół kontynuował swoją wydawniczą przygodę ze stajnią „Big Franka”. W roku 1990 ukazał się pierwszy i jedyny pełnoprawny album Reason To Believe „When Reason Sleeps Demons Dance”. Na płycie znalazło się 11 kompozycji, a wydanie CD wzbogacono o utwory z „The Next Door”. Unikalne (miejscami nieco mistyczne jak na kalifornijski hc punk) brzmienie krążka zostało dodatkowo podkręcone wspaniałą, rysunkową okładką przedstawiającą kobiety tańczące w ogniu.
W mojej osobistej ocenie omawiany album stanowi jedno z najbardziej niedocenionych i zapomnianych dzieł ejtisowego punk rocka ze Stanów Zjednoczonych. Być może debiut Reason To Believe byłby bardziej znany i doczekałby się należytej estymy, gdyby zespół kontynuował swoją działalność w dekadzie lat dziewięćdziesiątych. Jednak formacja jeszcze w 1990 roku przekształciła się w grające emo/post-hardcore Sense Field, a wspólną drogę muzyczną zdecydowali się kontynuować Jon Bunch, Chris Evenson i John Stockberger.
– Reason To Believe było nękane zmianami w składzie. Choć bardzo się staraliśmy, nie udało nam się utrzymać składu w nienaruszonym stanie. To naprawdę w dużej mierze przyczyniło się do zakończenia działalności zespołu. Tworzyliśmy Reason To Believe przez co najmniej trzy lata, jeśli nie dłużej. W nowej dekadzie scena punkowa w Los Angeles wydawała mi się uśpiona. Chciałem pomóc w kultywowaniu czegoś nowego – podsumował po latach Jon Bunch.
Sense Field osiągnęło spory sukces na scenie real emo lat dziewięćdziesiątych. Albumy, takie jak „Building” czy „Tonight and Forever”, osiągnęły status kultowych. Utwór „Save Yourself” odniósł nawet komercyjny sukces i pojawił się na soundtracku do serialu Roswell.
Po rozpadzie kapeli Jon Bunch udzielał się również w Further Seems Forever, z którym nagrał jeden album. W 2016 roku odebrał sobie życie, przedawkowując difenhydraminę zmieszaną z alkoholem i metamfetaminą.