Belgijskie Kill Baby, Kill! stało się kijem wsadzonym w mrowisko na scenie oi! pod koniec pierwszej dekady XXI wieku. Dla jednych był to zespół, który przywrócił pierwotne założenia gatunku i subkultury, dla innych zgraja faszystów, która głosiła zbrodniczą ideologię pod przykrywką apolityczności. Kres funkcjonowania grupy był równie kontrowersyjny, jak jej działalność i tematyka tekstów. 14 lat po śmierci Dietera Samoya Radio Cykcyk przypomina jego historię.
Kill Baby, Kill! pojawili się na scenie w 2006 roku z materiałem zatytułowanym „Good Night Left Side!”. Nic więc dziwnego, że z miejsca stali się „ulubieńcami” lewicowców. W dodatku ich wydawniczy debiut był splitem z brytyjskim zespołem RAC English Rose, co tylko umocniło łatkę prawicowego czy też „naziolskiego” bandu.
W wywiadzie z 2009 roku dla internetowego zina „Boots and Braces” lider i mózg Kill Baby, Kill!, Dieter Samoy, podkreślił jednak: – Za zespołem nie stoi absolutnie żadna ideologia polityczna, mimo że niektóre teksty mogą zawierać polityczne wypowiedzi. Wiem, że często nazywa się nas zespołem politycznym, ale muszę powiedzieć, że nigdy nie było to i nigdy nie będzie naszym celem. Gramy muzykę, bo lubimy grać muzykę, to wszystko.
Punki, skinheadzi i Araby
Dieter po raz pierwszy zetknął się z punk rockiem w wieku 12 lat: – Miałem przyjaciółkę, która była 17-letnią punkówą. Dzięki niej poznałem takie zespoły, jak Blitz, Cock Sparrer, The Oppressed, Chaos UK, Dead Kennedys, Slime, Crass, Special Duties… Również dzięki niej poznałem punków z Antwerpii z Antify i spędzałem z nimi czas, zanim uciekłem z domu i zamieszkałem na skłocie w Holandii. Tam odkryłem, że całodzienne nicnierobienie i poprawność polityczna to nie moja bajka, więc stworzyliśmy własną grupę ludzi, którzy myśleli trochę podobnie. Zdystansowaliśmy się od lewicowej polityki obecnej na tych skłotach – wspominał po latach.
W wieku 19 lat Samoy po raz pierwszy zetknął się z prawicowymi skinheadami: – Spotkałem ich w barze w Rotterdamie. Kiedy Arab dźgnął mnie w szyję i prawie umarłem, byłem pełen nienawiści i złości, więc zgodziłem się zostać nowym basistą ich zespołu Landstorm. W tym czasie przeprowadziłem się już z powrotem do Belgii i poznawałem tam coraz więcej ludzi. Zostałem gitarzystą w Les Vilains, a potem zacząłem podróżować, dając kilka koncertów na żywo ze Steelcapped Strenght, zanim zacząłem grać w KBK.
Warto jednak wspomnieć, że muzyk cały czas wypowiadał się pozytywnie o punkach, bynajmniej jednak nie o towarzystwie zasłuchującym się w crustcie czy anarcho-punku. W wywiadzie przeprowadzonym niespełna rok przed śmiercią powiedział: – Są podobni do nas, mają tylko inny styl. Nie rozumiem dlaczego na nasze koncerty przychodzą ludzie, którzy nie lubią punków. Ci goście zasługują na szacunek. Dostają gówno od lewicy, bo przeciwstawiają się czerwonym, a mimo to nie klękają i nie zmieniają się. Dużo łatwiej byłoby im ogolić głowę, a mimo to trzymają się tego, czym są. To wymaga silnego umysłu i silnej woli.
Najgłupsza nazwa na liście
Formacja Dietera wzięła swoją nazwę od włoskiego gotyckiego horroru z 1966 roku, wyreżyserowanego przez legendarnego Mario Bavę. Założyciel KBK znalazł listę filmów klasy B i wybrał kilka nazw, które przedstawił kolegom z zespołu i przyjaciołom. Wybrał tę, która jego zdaniem była najgłupsza, czyli „Kill Baby, Kill!”. Wcześniej posługiwał się nazwami Roadkill i Stronghold.
Debiutancki, pełnoprawny materiał grupy „Give Back the Oi!…” ukazał się w 2006 roku. Na okładce i poligrafii płyty znaleźli się murzyni z plemienia Mursi, którzy w okaleczonych rytualnie twarzach umieszczone mieli talerze z logiem zespołu. Z kolei wśród utworów mogliśmy znaleźć takie kompozycje, jak „Reds Are Fools”, „Muslims Out” czy „Rock Against Islam”. Czerwoni znowu dostali sraczki, a do grupy przylgnęła dodatkowo reputacja rasistów.
Przez długi czas byłem bardzo wściekłym facetem. To naprawdę odzwierciedla się w tekstach.
Sam tytuł albumu szybko stał się kultowym wręcz hasłem, które do dziś przewija się chociażby jako nazwa koncertów z muzyką oi!. – „Give Back the Oi!…” to hasło skierowane przeciwko poprawnym politycznie zespołom. Próbują odebrać prawdziwego ducha muzyki oi! i sprzedać go mieszanej publiczności – tłumaczył genezę tytułu płyty Samoy.
„Angry, Young and White”
Dieter wielokrotnie podkreślał, że jest absolutnym przeciwnikiem politycznej poprawności: – Nienawidzę, jak ludzie mówią mi co mam robić. Jak możesz nazywać siebie buntownikiem przeciwko systemowi, ale jednocześnie sam tworzyć system, który rządzi się swoimi prawami? Nie wydaje mi się to logiczne. Poprawność polityczna jest wszędzie, zarówno na scenie lewicowej, jak i prawicowej (…) Każdy, kto próbuje narzucić swoje zdanie, niech idzie w diabli.
W 2008 roku ukazał się drugi album KBK „A Prophet Returns…” nakładem Halal Records. Okładka przedstawia długowłosego wąsacza w stringach, do którego modlą się islamiści. Warstwa tekstowa albumu traktowała głównie o jebaniu czerwonych, ale wiele miejsca poświęcono również problemowi napływu imigrantów do Europy. Tematy te zostały wyciszone na dwóch następnych płytach z 2009 roku – „Product Of Society” i „Law & Order”.
Ciężko oprzeć się wrażeniu, że polityczna tematyka została odpuszczona ze względu na problemy Dietera Samoya z wymiarem prawa, które finalnie doprowadziły go do śmierci. Ale po kolei…
Uliczna bójka, która wszystko odmieniła
W maju 2006 roku na ulicach Brugii (a dokładnie pod skinowskim pubem Kastelein) doszło do pobicia dwóch imigrantów z Afryki. 52-letni Raphael Mensah po zdarzeniu na miesiąc zapadł w śpiączkę. Samoy brał udział w tym zajściu, jednak do końca nie wiadomo w jakiej roli. Sam twierdził, że nie przyczynił się do ataku i był jedynie świadkiem, który zbiegł z miejsca wydarzeń.
W 2008 roku Dieter zachorował na depresję, która pociągnęła ze sobą pierwszą próbę samobójczą i epizod z narkotykami: – Pod wpływem leków przepisanych przez lekarza przestałem się o nic martwić. Zacząłem dużo pić i w weekendy spotykałem się z ludźmi, którzy brali narkotyki. Kilka razy zdarzyło się, że naprawdę się upiłem. Zaproponowano mi trochę koki, żeby znowu wytrzeźwieć.
O uzależnieniu lidera KBK zrobiło się głośno na scenie, wszak zespół był wtedy już naprawdę rozpoznawalną firmą, która dodatkowo budziła ogromne kontrowersje. – Po kilku dobrych rozmowach z kilkoma prawdziwymi przyjaciółmi otworzyłem oczy i zobaczyłem, że jestem zajęty całkowitym niszczeniem własnego życia. Poszedłem szukać profesjonalnej pomocy i skończyło się na tych wszystkich tabletkach nasennych, uspokajających, antydepresyjnych, które zamieniały mnie w pozbawionego emocji zombie. Odkryłem, że byłem od tego naprawdę uzależniony. Udało mi się z tym zerwać, a teraz znalazłem nowy lek: sport! – mówił w 2009 roku.
Belgijski muzyk pracował nad uzyskaniem dyplomu nauczyciela i zaangażował się mocno w związek ze swoją dziewczyną Priscillą, imigrantką z Brazylii. Angażował się też w rozwój lokalnej sceny z pieniędzy zarobionych na działalności Kill Baby, Kill!.
– Zaletą zespołu jest to, że za pieniądze zarobione na muzyce mogłem kupić całe zaplecze – dobre wzmacniacze gitarowe, wzmaciacz basowy a nawet system nagłaśniający. W naszym mieście znajduje się słynny pub Kastelein – obecnie Moloko. Umieściliśmy tam więc cały sprzęt, aby koncerty miały jeszcze lepszy dźwięk. Również wszystkie zespoły w naszym mieście mogą używać wzmacniaczy do ćwiczeń. Kiedy ludzie będą chcieli założyć teraz nowy zespół, będzie im łatwiej, ponieważ nie będą musieli płacić za salę do ćwiczeń i sprzęt, co często stanowi przeszkodę dla młodych w zakładaniu zespołu. Następny projekt to studio, w którym wszyscy będziemy mogli nagrywać własne rzeczy – planował Samoy.
„I have no future”
Rzeczywistość zweryfikowała jednak te założenia. Sprawa pobicia powróciła po kilkunastu miesiącach, gdy Raphael Mensah zmarł na zatorowość płucną. Lekarzom nie udało się udowodnić, że zgon miał związek z pobiciem, o które oskarżono Dietera, jednak rodzina poszkodowanego twierdziła inaczej.
Belgijski sąd powrócił do sprawy i skazał lidera KBK na dwa lata więzienia. Niemal od razu po zapadnięciu wyroku Samoy całkowicie się załamał. Dwuletnia odsiadka przekreślała definitywnie jego plany związane z zawodem nauczyciela. Dzień przed śmiercią, w mailu do przyjaciela miał napisać: „Nigdy nie będę pracować jako pedagog z dziećmi. Nigdy nie będę mógł wystąpić jako muzyk w Stanach Zjednoczonych. Nie będę miał możliwości, żeby zaopiekować się Priscillą. Nie mam przyszłości”.
Muzyk uciekł przed problemami 15 styczna 2010 roku, odbierając sobie życie. Tym samym historia Dietera Samoya to jeden z niewielu głośnych przypadków, gdy wraz z końcem skinowania zakończyło się również życie.