Masowy strach przed terroryzmem pojawił się wraz z atakiem na bliźniacze wieże World Trade Center w 2001 roku…
W świecie muzyki jednak już w latach ’60 XX wieku pojawiły się postacie, które obok nieprzeciętnych umiejętności muzycznych prezentowały szokujące i odpychające formy ekspresji, stając się wrogami publicznymi numer jeden. Właśnie im poświęcony jest ten artykuł.
Życie na krawędzi
Pierwszym muzykiem, który nie tylko swoją grą na instrumencie, ale i zachowaniem przyprawiał fanów o ciarki na plecach, był perkusista legendarnej formacji The Who – Keith Moon. Uwielbiał dziwne, perwersyjne zachowania i szokujące stroje. Robił sobie zdjęcia w przebraniu ekshibicjonisty lub menela. Na przechadzki po żydowskiej dzielnicy Londynu, Golders Greek, zakładał faszystowski mundur. Publicznie udawał masturbację. Pewnego dnia przejechał limuzyną przez Glasgow udając, że gwałci dmuchaną lalę. Moon uwielbiał dewastować swoje perkusje. Pete Townshend, lider grupy „The Who”, stracił słuch w jednym uchu po tym, jak Keith wysadził swój zestaw perkusyjny w powietrze podczas jednego z koncertów. Ponadto stał się prekursorem niszczenia hotelowych pokoi i samochodów. Do historii przeszła wszczęta przez niego bitwa toczona jedzeniem z policją we Flint oraz odpalenie fajerwerków podczas występu w telewizji. Zmarł w roku 1978. Różne źródła podają różne przyczyny śmierci muzyka. Wg jednych Moon zapił się na śmierć, natomiast inne dokumentują przedawkowanie przypisanych mu lekarstw.
Drugim z muzyków, który w latach ’60 wcielił tak dosłownie w życie maksymę „Sex, Drugs & Rock’n’Roll”, jest ojciec chrzestny punk rocka Iggy Pop. Styl jego życia wskazywał na rychłą śmierć, jednak dziadek Iggy żyje po dziś dzień i ma się dobrze. Jego sceniczne akty oprócz muzyki prezentowały cięcie skóry, wylewanie wosku na rany, bójki z najagresywniejszymi widzami i wyzywanie publiczności. W 1976 roku trafił do szpitala psychiatrycznego. Sam, po przeżyciu dwóch poważnych wypadków samochodowych, uważa się za osobę nieśmiertelną.
Sid i Nancy
Druga połowa lat ’70 przyniosła narodziny i wielki wybuch punk rocka. Nowy ruch zaszokował cały świat. Młodzież skupiona wokół klasy robotniczej wpięła agrafki w podarte spodnie i pofarbowała ekstrawagancko włosy. Typowi, ułożeni obywatele, zetknęli się z ruchem przepełnionym frustracją, poczuciem beznadziei i agresją.
Dość szybko swoistą ikoną punkowej estetyki stał się Sid Vicious – tragicznie zmarły basista Sex Pistols. Do zespołu dołączył po odejściu Glena Matlocka. Źródła donoszą, że Vicious nie potrafił zupełnie grać na gitarze basowej. Na koncertach po prostu rzępolił, skupiając się na ekscesach z publiką i okaleczaniu swojego ciała. Skupiał wokół siebie (a także zespołu) uwagę szokującym ubiorem i wypowiedziami. Przywdziewał t-shirt ze swastyką, a w jednym z wywiadów wyznał: „Kiedy gliny oglądały moją dupę w nadziei znalezienia tam narkotyków, pierdziałem na nich i próbowałem ich obsrać”. Po krótkim czasie znalazł towarzyszkę życia – młodą, uzależnioną od narkotyków ‘groupie’, Nancy Spungen, która zaprowadziła go na sam dół. Wspólnie zaczęli zażywać heroinę. Po jednej z libacji Sid znalazł zwłoki Nancy w hotelowej toalecie. Postawiono mu zarzuty spowodowania śmierci swojej wybranki. Nie dożył jednak ostatecznego procesu. Zmarł z powodu przedawkowania narkotyków 2 lutego 1979 roku, przeżywszy 21 lat.
GG Allin. Historia pocisku
Czytając biografie Moona czy też Sida, ciężko wyobrazić sobie postać bardziej zwyrodniałą i zepsutą. Jednak ktoś taki żył i był znany jako GG Allin. Jego występy sceniczne były najbardziej obrazoburczymi i perwersyjnymi spektaklami w historii muzyki. GG na scenie obnażał się, ranił swoje ciało, następnie w rany wcierał wydalony chwilę wcześniej kał. Prowokował publiczność do bijatyk, kobiety zmuszał do stosunków oralnych. Nie raz wsadzał sobie mikrofon w odbyt lub obrzucał fekaliami wszystkich dookoła. Na scenie odbywał stosunki z kobietami, mężczyznami i zwierzętami. Stał się ucieleśnieniem najgorszych i najskrytszych koszmarów Ameryki.
Jego odrzucający styl życia przez kilka lat nie pozwalał obywatelom USA czuć się bezpiecznie. Koncerty grał na terenie całego kraju, przyciągając na nie zarówno ciekawską młodzież, zapatrzonych w niego zwyrodnialców, jak i osoby chcące zasmakować ekstremalnych wrażeń. Z reguły przeważająca większość sali pustoszała wraz z aktem defekacji. Gdy właściciele klubów orientowali się z kim mają do czynienia, natychmiast wzywali policję. Allin był aresztowany ponad 50 razy. Kilkakrotnie odwiedzał w więzieniu seryjnego mordercę Johna Gacy’ego. Ten w akcie sympatii namalował jego portret.
Sam uważał się za pocisk wymierzony w ospałe, konformistyczne społeczeństwo, za jego wroga. Pragnął tchnąć w rock’n’roll niebezpieczeństwo. Muzyka, jak twierdził, była jego bronią przeciwko społeczeństwu, rządowi i przemysłowi.
Tragiczna postać Jezusa Chrystusa
Życie prywatne Allina było pasmem bólu i cierpienia, co czyni z niego postać tragiczną. Jego niepoczytalny ojciec-sadysta uważał, że objawił mu się anioł, który z kolei wyjawił, że jego syn będzie Mesjaszem. Merle Allin Sr. nadał swojemu dziecku imienia Jesus Christ. Synowi kazał wykopywać groby, w których ten spędzał wiele godzin. Mieszkali w drewnianym domu bez wody i elektryczności. Ksywka GG wzięła się prawdopodobnie od niefortunnego wymawiania imienia Jesus przez jego młodszego brata, Merla. Gdy starszy z braci Allinów poszedł do szkoły, ich matka rozwiodła się z ojcem i nadała synowi nowe imienia – Kevin Michael. Wydarzenia z najmłodszych lat odcisnęły jednak wielkie piętno na jego psychice, o czym cały świat przekonał się kilkanaście lat później. GG wielokrotnie zapowiadał patetyczne samobójstwo na scenie, jednak jego śmierć była typowa dla rockowego wykolejeńca. Jego zwłoki znaleziono pewnego czerwcowego poranka 1993 roku. Przedawkował heroinę.
White Riot
Terroryzm w muzyce to jednak nie tylko samookaleczanie i obrzucanie publiki odchodami. Wielu artystów, głównie związanych z zaangażowanym politycznie odłamem sceny punkowej, potrafiło bardzo mocno oddziaływać na swoje audytorium, co doprowadzało nieraz do burd i zamieszek.
Sztandarowym przykładem takiego muzyka jest lider kultowej formacji Atari Teenage Riot – Alec Empire. Nazywany „anarchistą XXI wieku”, ujście dla swoich rewolucyjnych zapędów znajduje w gatunku zwanym digital hardcorem. Jest to muzyka szybka, mocna, charakteryzująca się przesterowanym dźwiękiem i wokalem. W 1999 roku, podczas corocznej demonstracji z okazji Święta Pracy w Berlinie, występ nieistniejącego już ATR tak rozjuszył tłum, że manifestacja przerodziła się w regularną bitwę ze stróżami prawa. Empire podburzał ludzi przeciwko policji, która tego dnia musiała się sporo napracować zanim zapanował porządek. W rezultacie wszyscy członkowie zespołu zostali zatrzymani.
Jednak zamieszki po koncertach wybuchały już w latach ’70, chociażby za sprawą kultowej grupy The Clash. W latach ’80 do podobnych wydarzeń dochodziło po występach takich legend, jak Conflict, Black Flag czy Dead Kennedys.
Lider tego ostatniego zespołu, Jello Biafra, nie raz miał spore kłopoty z policją, a także działaczami politycznymi i religijnymi. Już pierwszy singiel jego zespołu „California Uber Alles” był atakiem na ówczesnego gubernatora Kalifornii – Jerry’ego Browna. Teksty opisywały w sarkastyczny sposób polityczny system USA, zaślepione społeczeństwo, głupotę establishmentu, prawicowy fundamentalizm religijny. Okładka płyty „In God We Trust Inc.” prezentowała Chrystusa wiszącego na krzyżu zbitym z dolarów. Utwór „Too drunk to fuck” zakazano odtwarzać publicznie, natomiast sprawa z kontrowersyjnym plakatem dołączonym do albumu „Frankenchrist” znalazła swój koniec w sądzie. Zespół oskarżono o szerzenie pornografii, jednak ostatecznie wszyscy członkowie Dead Kennedys zostali uniewinnieni. Zespół rozpadł się w 1986 roku. 15 lat później doszło do reaktywacji słynnej kapeli z San Francisco, jednak już bez charyzmatycznego wokalisty Jello Biafry.
Prawe skrzydło
Wydawać by się mogło, że muzyczni terroryści skupiają się wyłącznie wokół lewicowej i anarchistycznej sceny muzycznej. Jednak przeświadczenie to jest błędne. Również muzykujące postacie związane ze skrajną prawicą zapisały się w kartach historii jako wrogowie publiczni.
Ian Stuart Donaldson w 1977 roku powołał do życia punkową grupę Skrewdriver, jednak już kilka lat później stał się przywódcą rosnącego w siłę ruchu neonazistowskich skinheadów. Sama grupa również przeszła przekształcenie i skupiła się wokół sceny RAC (Rock Against Communism). Donaldson założył następnie międzynarodową neonazistowską organizację Blood & Honour. Jej terrorystyczną komórką jest grupa Combat 18. Mimo śmierci swojego mentora w 1993 roku, prawicowa scena ma się dobrze i werbuje kolejnych młodych ludzi w swoje szeregi. Ian Stuart Donaldson zginął wskutek wypadku samochodowego. Osoby związane z założycielem Blood & Honour sugerowały, że do śmierci Donaldsona przyczyniły się brytyjskie służby bezpieczeństwa. Jednak spekulacje te nigdy nie zostały potwierdzone.
Varg Vikernes. Piekielny ogień w chłodnej Skandynawii
Varg Vikernes jest przykładem człowieka skrajnie złego i bezwzględnego. Morderca, antychryst, w końcu lider jednoosobowej, genialnej grupy black metalowej Burzum. Członek ekstremistycznej grupy White Aryan Resistance. Miłośnik skrajnej prawicy, propagujący antychrześcijanizm i antysemityzm. W 1993 roku został skazany na 21 lat pozbawienia wolności za zabicie Euronymousa, lidera kapeli Mayhem, której Varg był basistą. Ponadto udowodniono mu podpalenie kilku kościołów. W chwili aresztowania, w jego mieszkaniu znaleziono 100 kilogramów materiałów wybuchowych.
Podczas przepustki w 2003 roku nie stawił się z powrotem w więzieniu. Okazało się, że muzyk Burzum uprowadził samochód i próbował uciec z kraju. Policja znalazła przy nim pokaźną ilość broni i amunicji. Trudno sobie wyobrazić muzyka o równie okrutnym umyśle, co Vikernes. Co gorsza, Varg posiada swoich naśladowców. W 2004 roku dziewiętnastolatek będący pod wpływem dokonań Burzum podpalił stuletni kościół w Melbourne. Z kolei we Włoszech trzy dziewczyny zamordowały starszą kobietę. W ich domach znajdowało się wiele płyt z muzyką metalową, m.in. płyty Burzum.
Skinny Puppy – walka dobra ze złem
W 1986 roku jedna z brytyjskich gazet opublikowała artykuł, w którym zespół Skinny Puppy został przedstawiony jako „grupa niebezpiecznych psychopatów”. Analizując powierzchownie ich dokonania, faktycznie można do takiego wniosku dojść.
Tajemnicze, wykorzystujące estetykę gore teledyski, mroczne teksty, porażająca industrialna muzyka i sceniczny image zespołu. Te elementy wynoszą grupę do rangi nieprzeciętnego, kultowego wykonawcy. Przeraźliwa forma ekspresji nie była jednak zwykłym szokowaniem dla szokowania. Muzycy Skinny Puppy pragnęli zwrócić uwagę na problemy wiwisekcji oraz obrony praw zwierząt. Wokalista Nivek Ogre w tekstach utożsamiał się z ofiarami przemocy i torturowanymi zwierzętami. Warto zwrócić uwagę na klipy Skinny Puppy. Szokujące, brutalne, mroczne, ale przy tym jedyne w swoim rodzaju. Teledysk do „Worlocka” stanowi zlepek najdrastyczniejszych scen z kilku horrorów, wyciętych wskutek cenzury. Z kolei klip do utworu „Testure” ukazał brutalną wiwisekcję dokonaną na… człowieku. Marcin Bogacz kilka lat temu opisując na łamach „Techno Party” płytę „Last Rights” stwierdził, że: „Wytwórnia Nettwerk, mogła spokojnie wydrukować na okładce ostrzeżenie: 'muzyka, która kaleczy’.„ Jak się okazuje, również muzyka „kalecząca” może ze sobą nieść pozytywne przesłanie…
Cisza przed burzą?
Od kilku lat na muzycznej mapie jest bardzo spokojnie. Iggy wiedzie żywot śpiewającego emeryta, Sid, Moon, GG czy Donaldson od lat gryzą ziemię, Varg siedzi w więzieniu, a Empire skupił się na solowym projekcie i jakby uszło z niego rewolucyjne powietrze. A może to cisza przed burzą? Może zbliża się ktoś bardziej niebezpieczny i okrutny niż GG Allin czy Varg Vikernes?
/2007 rok/