Włodi/1988 – W/88 (2020)

Włodi/1988 – W/88

W jednym z postów na moich mediach społecznościowych napisałem w kontekście „W/88”, że być może czeka nas najlepszy (i najbardziej przypierdolony bitowo i tekstowo) uliczny krążek od czasów „Skandalu”…

Po zapoznaniu się z całym materiałem nie widzę powodów, by wycofywać się ze swoich wcześniejszych słów.

Legenda ulicznego, niegdyś wręcz chuligańskiego rapu i przedstawiciel awangardowego hip hopu. Czy taki mariaż miał szansę powodzenia? Okazuje się, że miał kurewską szansę i w pełni ją wykorzystał. Tej płyty słucha się po prostu jednym tchem. Mimo tego, że jest jak walec.

Włodi podczas nagrywania nowych kompozycji zdecydował się na współpracę tylko z jednym producentem – 1988, znanym z projektu Syny. I okazało się to strzałem w dziesiątkę. Wpłynęło to naturalnie na spójność materiału, która jest jednym z największych atutów „W/88”. Ale plusów jest tu zdecydowanie więcej.

Ciężko oprzeć się wrażeniu, że jeden z filarów Molesty jest obecnie w swoim prime time, świetnie wypadają też jego goście (na czele z chłopakami z Jetlagz w singlowym „Tego się trzymam”). Należy jednak wyraźnie zaznaczyć, że ten album nie byłby tym samym, gdyby nie niesamowicie tłuste i wyraziste podkłady 1988. To właśnie one są fundamentem, budującym niesamowity klimat tej płyty. Mroczny, miejscami klaustrofobiczny i żywcem wyjęty z horroru, zwanego codziennością.

Kopniak w dupę należy się każdemu, kto o „W/88” będzie mówił w kontekście „nowej płyty Włodiego”. To jest dzieło duetu i tak należy ten materiał przedstawiać. Mam nadzieję, że jest to dopiero zapowiedź dłuższej współpracy obu panów.

Old school polish hip hop not dead!