A Jezusowi Kazali Spać to projekt maszerujący po płaszczyźnie antyspołecznej i przepełnionej nienawiścią rebelii. To obłąkańczy krzyk frustracji i wkurwienia.
Wokół tego frapującego składu narasta wiele znaków zapytania, dlatego tym wywiadem postanowiłem rozwiać chociaż część pytań związanych z A.J.K.S..
Zacznę przewidywalnie i schematycznie, od pytania dotyczącego nazwy projektu, ale jest ona na tyle niecodzienna, że nie sposób inaczej…
– Jezus był postacią romantyczną, która głosiła swoje idee i była gotowa za nie oddać życie. Dzisiejszy świat, dzisiejsza rzeczywistość, uśpiły ideowców. Jezus jest dla mnie symbolem nie w sensie religijno-mistycznym, a czysto społecznym czy, jak wolisz, socjologicznym.
A Jezusowi Kazali Spać to projekt jednoosobowy czy stoi za nim więcej twarzy?
– Tak, to projekt w stu procentach jednoosobowy. Sam odpowiadam za produkcję muzyki, wokale, mastering, mix i wszystko związane z nagrywaniem. Oczywiście jest człowiek (wielkie pozdro dla Szony), który zadbał o oprawę graficzną płyty „Jestem Diabłem” i mam nadzieję, że będzie też współpracował ze mną przy okazji layout’u do nowego krążka.
Jedyne Twoje zdjęcia, do jakich dotarłem, to tylko te z profilu Myspace. Chowasz na nich swoją aparycję pod maską. Dlaczego?
– Mógłbym odpowiedzieć na to pytanie w następujący sposób: „Muzyka powinna obronić się sama”, ale to tylko pół prawdy. Warstwa tekstowa A.J.K.S oparta jest na rebelii, sprzeciwie, buncie i walce, stąd te terrorystyczno-partyzanckie zapędy.
Twoją pierwszą płytę „Jestem diabłem” nabyć można przez Internet, jednak wcześniej udostępniłeś ją w formacie mp3 na Rapidshare. Nie bałeś się, że mało kto będzie zainteresowany kupnem krążka?
– Wiesz, nie chcę zbijać fortuny na „Jestem Diabłem”. Ktoś, komu spodoba się płyta, na pewno kupi jej „klasyczne” wydanie ( i znalazło się wielu takich). Wiem też, że tak czy owak płyta na pewno znalazłaby się w necie. A tak poza tym, taki Rapidshare, to doskonałe narzędzie promocji muzyki z podziemia. Podobnie, jak wszelkiego rodzaju aplikacje P2P, etc. Wiem, że mojej płyty raczej nikt nie wyda, więc trzeba sobie radzić samemu. Od początku do końca. Inaczej nie dotarłbym do ludzi.
Album zrodził się w warunkach domowych czy w profesjonalnym studio?? W jaki sposób powstaje warstwa muzyczna Twojej muzyki?
– DIY pełną gębą (śmiech). Wszystko zmontowałem w mieszkaniu. Nie używałem żadnych sampli (oczywiście poza próbkami bębnów, ale nie stosowałem pętli, tylko „one – shot” samples). Poza tym synthy (software i hardware), gitara, bas. Co do specyfikacji, to: karta muzyczna Audio MBox 2 mini (Digidesign), pojemnosciówka M-Nova i Pro-Tools 7.4 L.E.
Teksty A.J.K.S. wskazują na mizantropijną i antyspołeczną postawę życiową. Czy na co dzień, wychodząc na ulicę, czujesz obrzydzenie i nienawiść do wszystkiego, co Cię otacza?
– Kiedy wychodzę na ulicę, staram się obserwować świat, społeczeństwo. Sam chyba jednak przyznasz, że dzisiejszy świat jest przeżarty konsumpcjonizmem, szowinizmem, seksizmem, szydzeniem ze wszelkich wartości czy też przekłuwaniem tych wartości podłóg własnej woli domorosłych kowali losu. To nie jest tak, że wychodzę na ulicę i chcę strzelać do wszystkich. Z drugiej strony widzę masę rzeczy, procesów, zachowań, które nie powinny mieć miejsca. Myślę, że to jest źródłem mizantropii i frustracji, która wypływa z tekstów.
Pytam o to, ponieważ w naszej wymianie wiadomości przed wywiadem sprawiłeś wrażenie bardzo sympatycznej i otwartej postaci…
– A dlaczego miałbym taki nie być? Wydajesz mi się być osobą zupełnie w porządku, chciałeś dowiedzieć się czegoś więcej o A.J.K.S.. Wymiana wiadomości była całkiem przyjemna. Dzięki wywiadowi wspierasz mnie w moich działaniach. Nie chcę atakować ludzi bez powodu, jeśli ktoś zasługuje na szacunek, to wiem, że muszę mu okazać wcześniej wspomniany. A tak przy okazji, to wielkie podziękowania dla Ciebie za chęć przeprowadzenia tego wywiadu i gratulacje za to, że wspierasz podziemie (jakkolwiek trywialnie to brzmi).
Jaka funkcję niesie Twoja muzyka? Jest tylko wentylem bezpieczeństwa, pozwalającym wyrzucić z siebie frustrację, czy może ma zmuszać słuchacza do myślenia i przejrzenia na oczy?
– Chciałbym, żeby ktoś pod wpływem muzyki otworzył oczy. Czy to zrobi, czy nie? No cóż, na to już wpływu nie mam. Na pewno lwia część twórczości A.J.K.S. to emocjonalny manifest, więc po części masz rację, jest to pewnego rodzaju kanał ujścia dla frustracji we mnie drzemiącej.
Na profilu Myspace A.J.K.S. spotkać można same pochlebne opinie dotyczące projektu. Czy do tej pory spotkałeś się z jakimiś ostrymi słowami krytyki?
– Oczywiście. Krytyka spotyka mnie głównie ze strony ludzi zapatrzonych w uliczny rap. Chodzi o przekaz, o ekspresję wokalu, o technikę, „flow”.
Czym zajmujesz się na co dzień? Jak wnioskuję, muzyka nie jest Twoim środkiem utrzymania?
– Pracuję, żeby mieć na sprzęt. Staram się pomagać innym w ich dźwiękach. Ćwiczę trudną sztukę „realizacji nagrań powierzonych” i… lubię w górach poszaleć na rowerze (wiem, bardzo to mroczne i diabelskie).
Z Twojego przesłania łatwo wychwycić negację instytucji kościoła, ale jeśli chodzi o Boga, odpowiedź pozostaje niejednoznaczna… Jesteś osobą wierzącą?
– Nienawidzę kościoła tak mocno, jak tylko mogę. Nie wyznaję kultu Karola Wojtyły czy innego rzekomego zwierzchnika tzw. Boga na ziemi. „Nie płakałem po papieżu” i nie jestem częścią pokolenia JP II. Co do Boga natomiast… Wiesz, nie kwestionuję tego, że istniał Jezus. Nie kwestionuję tego, bo jest on postacią historyczną, człowiekiem wiedzionym misją. Na wpół-geniuszem, na wpół-wariatem. Nie wierzę jednak w żadne bajki o zmartwychwstaniu. Nie neguję faktu, że istnieje nad nami wyższa forma życia, energia, inny wymiar. Odrzucam postać boga – sędziego dlatego, że nie wiem na jakich zasadach i w oparciu o jaki kodeks miałby on nas sądzić. Wiem jednak, że jestem zbyt głupi, aby wypowiadać się na tematy dotyczące szeroko rozumianej „wieczności”. Tak czy owak, odrzucam i gardzę religiami zorganizowanymi, których jedynym narzędziem i środkiem kontroli jest strach, a chrześcijaństwo przoduje w kreacjach wizji piekielnych, dlatego to im najbardziej się dostaje.
W tekście „Wszyscy prawdziwi chcą mnie zajebać” ostro krytykujesz tzw. „wolnościowców”, pojawia się też prztyczek w nos dla środowiska hardcore. Miałeś jakiś związek z tymi grupami społecznymi?
– Ja nie krytykuję wolnościowców. Krytykuję zakłamanie niektórych środowisk, tzw. „wolnościowych”. Pozę i modę. A co do sceny hardcore, to jestem z nią związany. Jest tam wielu wartościowych ludzi. Niestety, jest jeszcze więcej „załoganckich” twardzieli, którzy pod płaszczykiem HC leczą swoje kompleksy. Ludzi, którzy zapomnieli, że idea HC, SxE i tak dalej ma wiele wspólnego z kulturą punk. Niektórzy ludzie nie mają pojęcia o czym mówią i o tym, że szargają idee dla niektórych naprawdę ważne. I to właśnie o nich jest numer „Wszyscy Prawdziwi Chcą mnie Zajebać”.
Jedni porównują Twoją muzykę do Kalibra 44 z okresu „Księgi Tajemniczej”, inni do Nagłego Ataku Spawacza, natomiast łatka „pierwszy polski death rap” nakazuje wiązać Twoje inspiracje z Necro. Jak reagujesz na takie próby zaszufladkowania?
– Nie mnie odpowiadać na takie pytania, to potencjalni słuchacze „szufladkują”, ale wszystkie trzy projekty, o których wspomniałeś, są bardzo dobre, więc naprawdę nie przeszkadzają mi te porównania. Z drugiej jednak strony nie wywodzę się ze środowiska rapowego. Bliżej mi do sceny industrialnej z jednej i hard core’owej z drugiej strony.
W jaki sposób jesteś związany ze sceną HC i industrial? Udzielasz się w jakiś muzycznych projektach związanych z tymi nurtami?
– Ze sceną HC byłem związany poprzez projekt Bad Side Of Social Existence (graliśmy coś na wzór Converge i Today Is The Day). Industrial? Do dziś. Mam jednoosobowy projekt Energy Level Low. Muzycznie to coś pomiędzy NIN, Filter, Ministry czy God Limes Underwater. Przez pewien czas był to projekt dwuosobowy, ale postać, z którą próbowałem grać, okazała się być nie do końca w porządku. Nowa płyta Energy Level Low będzie nagrywana po sfinalizowaniu „dwójki” A.J.K.S.. Na chwilę obecną z E2L mam na koncie płyty: „Hateflux”, „The Poety Of Broken Glass, The Art. Of Broken Bones”, „470 – Down To The Failure” i „634”.
Czy A.J.K.S. miało okazję zaprezentować się publiczności na żywo?
– Dostaję zaproszenia, więc koncert prawdopodobnie niebawem. Wszystko będzie anonsowane na Myspace.
Kilka dni temu sprezentowałeś słuchaczom link z siedmioma utworami, zwiastującymi drugą płytę. Możesz coś szerzej o niej powiedzieć?
– Wątpię, aby ktokolwiek chciał wydać materiał z takim przekazem, więc prawdopodobnie będzie to kolejny nielegal. Jeśli chodzi o klimat, to na pewno będzie ciężej. Więcej gitar, „ciemniejsze” podkłady. Co do gitar, to nie pójdę drogą Sutter Kain’a i nie będę samplował Walls Of Jericho. Sam dogrywam ścieżki gitarowe, staram się robić samodzielnie tyle, ile mogę. Dystrybucja płyty? Tak samo, jak w przypadku „Jestem Diabłem”. Rapidshare, Megaupload czy inny serwis hostingowy, ale będzie też dostępna wersja CD dla tych, którzy do dziś lubią powąchać książeczkę i poczytać teksty.
Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że nikt nie chciałby wydać materiału z takim przekazem. Dekadę temu takie płyty jak „Alboom” Liroya czy wspomniana „Księga Tajemnicza. Prolog” znalazły wydawców , a na ówczesne lata był to przekaz bardzo kontrowersyjny. Wobec tego może warto spróbować?
– Dzięki. Miło mi to słyszeć. W sumie masz rację. Powysyłam płytki, może nie tyle do wytwórni, a do różnorakich dystrybucji… Zobaczymy, co z tego wyniknie. Masz rację, warto spróbować.
/wywiad został przeprowadzony w 2008 roku/