Hai to kolejna młoda kapela, która sama poleciła się Radiu Cykcyk. Zespół składa się z czworga muzyków i pochodzi z Lublina. O ich debiutanckim albumie „Dzwoń po nadzór” można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest przewidywalny.
„Lubelski kosmolot, grający cyrk i konfetti deszcz” (bo sami tak określają swoją twórczość) łączy w swoim graniu wiele muzycznych wpływów. Z jednej strony słychać tu fascynacje shoegazem i post rockiem, z drugiej nie brakuje jazzujących momentów, a ja dodatkowo wyłapuję też klimat rodem z naszej poczciwej poezji śpiewanej.
Jest to młodzieńcze granie bez napinki, w fajnym stopniu lekko odklejone od rzeczywistości. „Dzwoń po nadzór” to falujące muzyczne historie ze zmianami tempa i ciekawymi aranżacjami. Kapitalny klimat buduje tu wiolonczela, która w dużym stopniu wybija zespół przed szereg innych, młodych twórców, aspirujących do miana ambitnego grania. Osobiście znacznie bardziej podchodzą mi wycieczki w stronę post rocka, aniżeli puszczanie oczka do miłośników jazzu.
Fragmenty tej płyty mogłyby z powodzeniem być soundtrackiem do debiutanckiej powieści Mirka Nahacza. Warto ją sprawdzić, niezależnie od wieku.