Światło dzienne ujrzała właśnie płyta gorzowskiego duetu, która swobodnie dryfuje gdzieś pomiędzy house’owym brzmieniem, a tradycjami polskiego big beatu.
Zestawienie o tyle intrygujące, co ryzykowne, bo spotykają się tutaj style z dwóch kompletnie przeciwnych, muzycznych biegunów. To jak niedzielna wizyta na obiedzie u konserwatywnej babci, gdzie wnuczek wychodzi na 10 minut do sklepu po ogórki kiszone, a staruszka zostaje sam na sam z jego wykolczykowaną dziewczyną w kolorowych włosach.
Na szczęście na „Tajfunie” nie ma niezręcznej ciszy, otrzymujemy za to świetne melodie i piosenki, które idealnie łączą stare z nowym. Dostajemy prywatkę na MDMA w otoczeniu paprotek i meblościanki, a sztafeta pokoleń bawi się tak dobrze, że podobno w drodze jest już stryjek, który wiezie skrzynkę samogonu.
Ale o co tak właściwie chodzi z tym Tajfunem? Historia jest dość intrygująca, bo według twórców, muzyka zainspirowana została odnalezieniem Tajfuna, czyli gitary basowej, która wiele lat temu należała do brata Krystyny Prońko, Wojciecha. Bas przechodził z rąk do rąk i grał na weselach, potańcówkach i tysiącach imprez, by ostatecznie trafić w ręce Niedźwiedzia…
I tutaj przechodzimy do składu osobowego Tajfuna, który tworzyli wspomniany Niedźwiedź – Bartosz Matuszewski i Mateusz Rosiński. Gorzowianom tych panów przedstawiać nie trzeba, natomiast reszcie czytelników wyjaśnię, że Bartek to muzyk znany z takich kapel, jak anTeny i LiN oraz lokalny animator kultury – twórca Splin Festiwalu i szef klubu MagnetOffon. Z kolei Mateusz to dj, motor napędowy Dym Festiwalu oraz szef andegrandowego klubu Sejf. Panowie być może nieco wychylili się poza swoje bazowe stylistyki, ale wyszło to zdecydowanie z pożytkiem.
I teraz dochodzimy do największej ciekawostki… A mianowicie faktu, że nagrania powstały w 2016 roku, a materiał należy bardziej traktować jako wspomnienie pewnego okresu, niż szturm na listy przebojów. – Płytę zrobiłem z przekory. Chciałem to wydać, pomimo tego, że Ros się już pod tym nie podpisze – komentuje Niedźwiedź.
Jestem cholernie pewien, że piosenka Tajfun, projektu Tajfun z albumu „Tajfun”, będzie tej zimy absolutnym hitem gorzowskich alternatywnych miejscówek. Jak zresztą cały materiał. Ja już mam ochotę popuścić lejce i wlecieć na parkiet. Wujek z samogonem w drodze, więc kruszcie kryształ, a ja w międzyczasie podleję paprotki.