Garbicz Festival – tajemnice tajemniczego festiwalu

Garbicz Festival - tajemnice tajemniczego festiwalu

Garbicz Festival to nietuzinkowy event, wokół którego zdążyło narosnąć już wiele mitów…

Nie powinno to dziwić – impreza organizowana jest w lesie, gdzieś na obrzeżach Polski. Promocja niemal zerowa, bilety kosztują jak przysłowiowe złoto, a i tak rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. O co chodzi więc w tym szaleństwie?

Jeśli na hasło „secret rave” macie przed oczami obraz wykurwistej imprezy techno w środku lasu, o której wiedzą tylko wtajemniczeni, to Garbicz jest turbo-odpowiednikiem tej wizji. Ze wszystkich stron gra tu świetna muzyka elektroniczna, a efekty wizualne wplecione w środowisko naturalne po prostu oczarowują. Panuje tu totalna wolność w każdym z możliwych aspektów i raczej nie ma tu osób z przypadku. Czym jest więc Garbicz Festival i na jakich zasadach opiera się ta cała idea? W poniższym tekście postaram się Wam to opisać.

Historia festiwalu w Garbiczu

W sierpniu odbyła się już siódma edycja imprezy, więc jak łatwo obliczyć, historia festiwalu w Garbiczu trwa od roku 2013. Jest on przedstawiany jako „festiwal muzyki i sztuki” i nie ma w tym haśle nic na wyrost, ponieważ oprócz ogromnej dawki dźwięków nie brakuje tu mnóstwa inicjatyw związanych z szeroko pojętą, artystyczną twórczością. Ale to również miejsce, w którym można poznać kuchnie całego świata, spędzić aktywnie czas (na przykład jeżdżąc na zbudowanej między drzewami mini-rampie) czy też wypocząć i zrelaksować się dzięki oddolnym inicjatywom w postaci masaży czy spa.

Z początku Garbicz był imprezą nastawioną na wąskie grono odbiorców, związanych z berlińską sceną techno. Do dziś zresztą na niemal każdej scenie festiwalu (a tych głównych jest siedem) spotkamy rezydentów znanego klubu Kater Blau, który ściśle powiązany jest z organizatorami eventu. A jeśli o organizatorach mowa, to ich grono stanowi międzynarodowa reprezentacja – znajdziecie tam ludzi z Wielkiej Brytanii, Niemiec i Polski. Rozwój festiwalu jest widoczny z roku na rok, a najlepiej uwidaczniają go liczby. Pierwszą odsłonę przewidziano dla 600 osób, w tym roku na imprezie bawiło się blisko 10 tysięcy ludzi. Sporą część muzyków i dj’ów stanowią artyści mniej znani, skupieni wokół swoich lokalnych scen, ale nie brakuje tutaj prawdziwych gwiazd elektroniki. Wystarczy wymienić takie nazwiska, jak Seth Troxler czy Ricardo Villalobos.

Można śmiało rzec, że Garbicz jest pewnego rodzaju ewenementem, ponieważ bilety na pierwsze edycje rozchodziły się na długo przed wakacjami. Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że miłośnicy techno line-up poznawali dopiero po przyjeździe na miejsce, a festiwal do pewnego momentu nie był w żaden sposób promowany w internecie, a tym bardziej w innych mediach. To wszystko budowało wokół eventu aurę tajemniczości i elitarności, oraz swoisty kult i wielkie zainteresowanie.

Historia festiwalu w Garbiczu Historia festiwalu w Garbiczu 2

Miejsce Garbicz Festiwal, czyli magiczny las w zachodniej Polsce

Garbicz Festiwal odbywa się w małej, malowniczej wsi Garbicz na zachodzie Polski. Wieś podlega pod gminę Torzym, powiat sulęciński i znajduje się w województwie lubuskim. Nazwa imprezy wzięła się w prostej linii od nazwy miejsca, w którym się odbywa. Jak podkreślają organizatorzy, nie chcieli oni, by festiwal reklamowała komercyjna nazwa sponsora – bardziej zależało im na ukłonie w stronę lokalnej społeczności.

Miejsce, czyli magiczny las w zachodniej Polsce

A jeśli już o „localsach” mowa, to większość z nich do wydarzenia podchodzi pozytywnie. Ci mniej zaradni siedzą pod domami, pijąc alkohol i narzekając na „dziwaków”, którzy przyjeżdżają raz do roku. Z kolei Ci bardziej przedsiębiorczy mieszkańcy wsi, odpłatnie goszczą festiwalowiczów w swoich domach, prowadzą drobne punkty gastronomiczne czy sprzedają niezbędne artykuły w bardzo przystępnych cenach. Mówiąc krótko, w trakcie festiwalu zaspana miejscowość zaczyna tętnić życiem.

Miejsce, czyli magiczny las w zachodniej Polsce 2

Teren festiwalu jest nieco oddalony od domów mieszkalnych i znajduje się po drugiej stronie jeziora. Dobiega z niego odgłos muzyki, ale nie jest on na tyle głośny, by przeszkadzał mieszkańcom w codziennych czynnościach czy śnie. Warto zauważyć, że impreza odbywa się na prywatnej posesji, co ułatwia wiele spraw organizacyjnych i wszechobecną w Polsce biurokrację. Zdarzają się jednak sytuacje problematyczne, tak jak w tym roku, gdy burmistrz Torzymia nie chciał wydać zgody na organizację festiwalu. Tutaj w grę weszła polityka… Koniec końców, impreza odbyła się jednak bez przeszkód.

Miejsce, czyli magiczny las w zachodniej Polsce 3 Miejsce, czyli magiczny las w zachodniej Polsce 4

Zasady, których nie należy łamać

Przysłowie głosi, że „zasady są po to, by je łamać”, ale w takim miejscu, jak Garbicz, liczy się przede wszystkim poszanowanie innych festiwalowiczów, co z kolei przekłada się bezpośrednio na wspaniałą atmosferę. Główna zasada mówi: „Nie znaczy nie” i znana jest doskonale z berlińskich klubów. Chodzi przede wszystkim o brak poszanowania dla wszelkich przejawów przemocy seksualnej, która rozumiana jest tutaj nie tylko jako przemoc fizyczna czy stosunek płciowy, ale również wszelkie formy niestosownych uwag werbalnych. Ponadto na festiwalu nie ma miejsca na przejawy nietolerancji ze względu na płeć, orientację i pochodzenie.

Zasady, których nie należy łamać

Pozostałe zasady odnoszą się już do bardziej przyziemnych spraw. Panuje zakaz używania konfetti i brokatu, rozpalania ognia, wprowadzania czworonogów, używania systemów nagłaśniających oraz śmiecenia. Na terenie całego festiwalu raczej próżno szukać niedopałków po papierosach na ziemi, ponieważ panuje tu duże poszanowanie dla środowiska naturalnego. Zresztą organizatorzy co roku przygotowują dla uczestników specjalne, podręczne popielniczki, które mogą również służyć jako mały portfelik dla niepalących. Są wyścielone tworzywem, które nie pali się i nie przepuszcza zapachu. Więc popielniczkę możesz trzymać w kieszeni, plecaku czy torebce.

Zasady, których nie należy łamać 2

Ludzie, którzy tworzą imprezę

Uczestnicy Garbicz Festival to cały przekrój obywateli świata. Najwięcej jest tutaj Niemców, ale co rusz słyszy się polski język, nie brakuje przedstawicieli innych, europejskich krajów, jak również gości ze wszystkich pozostałych kontynentów. Są osoby młode, są osoby w podeszłym wieku… Są techno-maniacy, punki, hipsterzy i normalsi. Nikt tu na nikogo krzywo nie patrzy. Dodajmy do tego niecodzienne, festiwalowe kreacje… Przejście przez główną ścieżkę festiwalu w niczym nie przypomina naszych „smutnych” ulic, gdzie każdy spieszy się i patrzy w swoją stronę. Tutaj uśmiech jest na porządku dziennym i nikt go sobie nie szczędzi.

Ludzie, którzy tworzą imprezę

Do dyspozycji festiwalowiczów pozostają tak zwani Power Rangers, czyli ekipa wolontariuszy w specjalnych strojach, którzy służą wszelką, możliwą pomocą. Jak czytamy w festiwalowej broszurce, są to animatorzy, informatorzy, przewodnicy, pomocnicy, ludzie, katalizatory, obrońcy czy źródła ciepła. To ekipa, która wie co robić w dobrej lub złej sytuacji i jest na imprezie po to, by pomóc uczestnikowi, gdy ten sam nie może sobie poradzić. Nad bezpieczeństwem czuwa również grupa ochroniarzy i medyków, mówiących w języku angielskim, niemieckim i polskim. Z kolei miejscowa Ochotnicza Straż Pożarna w upalne dni dba o to, by nikomu nie było zbyt gorąco, polewając wodą ścieżki oraz chętnych festiwalowiczów.

Wyjątkowym miejscem jest namiot o stowarzyszenia „Eclipse” (z ang. Zaćmienie), w którym odpocząć mogą osoby zbyt przytłoczone festiwalowym pędem, jeśli wiecie, co mam na myśli.

Główne hasło Garbicz Festivalu brzmi: „Alles is gut” (z niem. Wszystko w porządku) i przewija się ono na ulotkach czy banerach, a przede wszystkim usłyszeć je można z ust uczestników czy ze scen.

Ludzie, którzy tworzą imprezę 2 Ludzie, którzy tworzą imprezę 3

Koszty, czyli temat budzący kontrowersje

Garbicz nie jest tanią imprezą. Bilety na festiwal kosztują około 300 euro i dla osób niezarabiających w tej walucie, jest to cena zaporowa. Niegdyś można było spotkać się z opinią, że jest to event dla Niemców i cena nie jest dziełem przypadku. Podobno miała odstraszać obywateli Polski. Należy jednak uściślić, że w cenie biletu zawarte jest 80 euro, które możemy wykorzystać w strefie gastronomicznej lub na barach. Dodatkowo w kwotę biletu wliczony jest przejazd autokarem z Berlina do Garbicza.

To fakt, że niewielu Polaków stać na zapłacenie ponad tysiąca złotych za kilkudniową imprezę muzyczną. Ale są inne metody, by wziąć udział w festiwalu. A mam tu na myśli wolontariat, dzięki któremu festiwalową opaskę otrzymamy za pracę przy organizacji…

Wolontariusze, zwani „dobrymi duchami Garbicza”

Chętni do wolontariatu wypełniają specjalny wniosek za pośrednictwem strony internetowej i zgłaszają chęć udziału już kilka miesięcy przed wydarzeniem. Część ludzi pracuje przy budowie festiwalowej infrastruktury przed rozpoczęciem imprezy, inni pomagają już w trakcie jej trwania. Można na przykład sprzątać, obsługiwać bar czy działać przy zabezpieczeniu eventu. Każdy wolontariusz ma do dyspozycji 80 euro na swojej opasce, podobnie jak inni uczestnicy.

Sam też jestem wolontariuszem, choć moja praca wygląda nieco inaczej, niż wyżej wymienione przykłady. W 2018 roku nie udało mi się załapać do ekipy drogą tradycyjną. Byłem już pogodzony z myślą, że plany na „zaliczenie” tego festiwalu będę musiał odłożyć na następny rok. Zostało dosłownie kilka dni do imprezy, a przypadkiem natrafiłem na polską stronę Garbicza, promującą wydarzenie głównie wśród lokalnej społeczności. Znalazłem tam kontakt do rzecznika prasowego eventu, Dariusza Tuzimka. Napisałem do niego maila, w którym zaproponowałem swoją pomoc przy obsłudze medialnej. Przesłałem kilka swoich tekstów i… Zostałem członkiem zespołu!

Wyjazd odbył się więc na dużym spontanie, ale udało mi się w pełni wywiązać ze swoich obowiązków. Tym samym z Darkiem i resztą ekipy spotkałem się również w 2019 roku, a już jesteśmy umówieni na współpracę w roku 2020. W tym artykule znajdziecie zresztą linki do tekstów, które napisałem jako wolontariusz, a pierwszym niech będzie właśnie artykuł o nieocenionych pomocnikach:

Wolontariusze – dobre duchy Garbicza

Wolontariusze 2 Wolontariusze

Festiwal Garbicz – jak to wygląda w praktyce?

Jak już wspominałem wcześniej, teren festiwalu Garbicz jest oddalony o kilkaset metrów od centrum wioski. Przed bramami znajduje się plac, gdzie zatrzymują się i zawracają autobusy, a obok niego obozowisko dla camperów. Jeszcze dalej jest tak zwany „Silent camp”, czyli miejsce dla osób lubiących sen z dala od dźwięków muzyki.

Festiwal Garbicz

Nad główną bramą wejściową góruje zbita z desek rzeźba dwóch, stykających się koni. To jeden z symboli Garbicza. Kierując się główną ścieżką, dojdziemy do najdalej wysuniętego punktu festiwalu, czyli sceny Buk Corner. Zajmuje to około 10-15 minut. Jeśli chwilę wcześniej skręcimy w lewo, wkroczymy do strefy niesamowitych, interaktywnych instalacji, które największe wrażenie robią oczywiście po zmroku. Kawałek dalej jest scena Wald. Natomiast idąc z Buk Corner wzdłuż jeziora, zaliczyć możemy kilka następnych scen, między innymi See, Ambient, Dickicht czy Lichtung. Mniej więcej w centrum festiwalu znajduje się scena Wiese. Obejście całości zajmie Wam kilka godzin lub nawet więcej, bo jest tu tyle ciekawych rzeczy i miejscówek, że  postoje co chwilę są normalką. Zresztą, tu nikomu się nigdzie nie spieszy, bo czas tu nie istnieje.

Festiwal Garbicz 2 Festiwal Garbicz 3

W punktach informacyjnych można otrzymać mapkę, będącą jednocześnie festiwalowym vademecum. Tam też odbierzemy opisywane wcześniej, podręczne popielniczki. Każdy uczestnik na wejściu otrzymuje opaskę z plastikowym czipem. Na nim znajduje się nasza festiwalowa waluta, czyli Szorrysy. Płacimy przykładając opaskę do czytnika. Kasę możemy wydać na jedzenie, napoje, alkohol czy pamiątki. To bardzo fajne i praktyczne rozwiązanie, które dodatkowo ułatwia zapomnieć o codziennej rutynie i pozwala skupić się w pełni na zabawie.

Festiwal Garbicz 4

A jeśli już wspomniałem o jedzeniu, to warto poświęcić kilka zdań strefie „Food Court”, czyli zapleczu gastronomicznemu. Znajdziemy tu kuchnie całego świata, a załogi serwujące jedzenie to reprezentacja w dużej mierze Berlina. Jest naprawdę smacznie, zdrowo i głównie wegetariańsko. Wystarczy tu wymienić obłędne taccosy, langosze, warzywne frytki, tajskie curry, pho czy żywność organiczną.

W trosce o Matkę Naturę

Jak już wspomniałem wcześniej, podczas imprezy dużą wagę przykłada się do ochrony środowiska. Wszystko wokół jest „eco friendly”. Do nieśmiecenia zachęca chociażby system związany z kupnem napojów czy alkoholu. Barmani drinki, piwo czy soki są przelewają do plastikowych kubków wielokrotnego użytku. Za oddanie ich na barze otrzymujemy zwrot Szorrysów. Jeśli nazbieramy dużo pozostawionych na terenie festiwalu kubków, wszystkie zostaną przyjęte, a na naszym koncie pojawi się więcej waluty.

Festiwalowicze mogą swobodnie korzystać z uroków jeziora, zresztą znajduje się tutaj ciekawy pomost i imprezownia, do której można dopłynąć tylko tratwą lub o własnych siłach. Wszyscy są jednak przestrzegani, by zmyć z siebie wszelkie kremy, ozdoby ciała czy filtry przeciwsłoneczne przed wejściem do wody.

Muzyka na Garbicz Festival gra od czwartku do poniedziałku. Od piątku działają już wszystkie sceny, natomiast w nocy z niedzieli na poniedziałek muzyka zaczyna zanikać, by od północy grać już tylko na dwóch głównych i kilku pomniejszych scenach. We wtorek zostaje całkowicie wyłączony system bezgotówkowych rozliczeń, ale też wszystkie punkty gastronomiczne są już zamknięte. To znak, że trzeba wracać do rzeczywistości. Choć dla wielu, nie jest to łatwe.

Festiwal Garbicz 5

Garbicz Festival 2018 – moja pierwsza edycja

Garbicz Festival 2018 był pierwszą edycją, na którą udało mi się pojechać. Jak już wspomniałem wcześniej, wyjazd odbył się na dużym spontanie. Nie miałem zbyt wiele czasu, by przygotować się do imprezy mentalnie i wyrobić sobie jakieś oczekiwania. To okazało się świetnym darem od losu. Wkroczyłem w zupełnie obce mi środowisko, a poczułem się w nim… jak u siebie w domu. Przede wszystkim na starcie moją uwagę zwróciła doskonała organizacja, dopięta na przysłowiowy, ostatni guzik. Zresztą przez cały czas trwania eventu ciężko było znaleźć niedociągnięcia organizacyjne, a jeśli się już pojawiały, były natychmiastowo rozwiązywane. Nawet w momencie, gdy wszedłem na teren festiwalu i nieco zdezorientowany szukałem znajomych, ekipa „rangersów” od razu to zauważyła i zapytała, czy wszystko u mnie gra i czy nie potrzebuję pomocy.

Szukanie mojej ekipy zajęło mi godzinę. Całe szczęście, że było jeszcze jasno i nasze drogi przecięły się w jednym ze strategicznych miejsc. W tym miejscu dochodzimy do jednego z największych mankamentów nie tyle festiwalu, co miejsca, w którym się znajduje. Wspaniały, garbiczowy las czaruje swoim urokiem, ale też skutecznie pokazuje wyższość nad technologią. By do kogoś się dodzwonić lub złapać zasięg internetowy, trzeba wyjść poza teren imprezy. Z jednej strony drzewa, z drugiej przeciążenie sieci. Z czasem wypracowaliśmy sobie jednak system, że gdyby ktoś się zgubił, to spotykamy się co dwie godziny na umówionej wcześniej miejscówce.

Uśmiech na każdym kroku

Kolejnym aspektem, który przykuł moją uwagę było pozytywne nastawienie samych festiwalowiczów i wolontariuszy. Na każdym kroku uśmiech, życzliwość i brak agresji czy też negatywnego nastawienia. Jedyną spiną, jaką widziałem, była drobna kłótnia małżeńska moich przyjaciół. Ale oni droczą się bardzo często.

Podczas mojego pierwszego wypadu do Garbicza nie wiedziałem czego się spodziewać, dlatego też chłonąłem wszystko jak pokaz filmowy i upajałem się tą niesamowitą, unikalną atmosferą. Do Gorzowa wróciłem totalnie oderwany od rzeczywistości i zaczarowany, a depresji pofestiwalowej dostałem jeszcze w aucie, zanim dojechałem do domu. Garbicz 2018 był festiwalem, który totalnie zawładnął moimi zmysłami.

Mój felieton, podsumowujący pierwsze wrażenia z imprezy, napisany zupełnie na gorąco, po pierwszym dniu i nocy, znajdziecie poniżej:

Skok do innego świata

Garbicz Festival 2018 Garbicz Festival 2018 3 Garbicz Festival 2018 2

Garbicz Festival 2019 – drugie podejście

Garbicz Festival 2019 był moim drugim podejściem do tego eventu. Jak zwykle nie było nudy, ponieważ organizatorzy dbają o to, by uczestników co roku uraczyć czymś nowym. Przykładem takiej inicjatywy kilka miesięcy temu, był Uniwersytet Garbicza, czyli „dziecko” Darka Tuzimka. Link do mojej relacji z tego wydarzenia znajdziecie poniżej:

Taniec z myślami, czyli Uniwersytet Garbicza

Garbicz Festival 2019

To nie koniec nowości, które towarzyszyły tegorocznej edycji. Garbicz uhonorowano tytułem najlepszego festiwalu Do It Yourself w plebiscycie „Munoludy”. Organizuje go muno.pl, czyli portal zajmujący się szeroko pojętą muzyką elektroniczną. Co ważne, głosy były oddawane przez fanów i internautów, co tylko potwierdza pozycję Garbicza wśród miłośników techno. Statuetka została przekazana organizatorom przez redaktora naczelnego serwisu. Ja miałem okazję cyknąć wesołej gromadce pamiątkowe zdjęcie i opisać to wyróżnienie. Szczegóły znajdziecie poniżej:

Garbicz Festival nagrodzony prestiżowym tytułem

Co do moich osobistych odczuć, to event jak zwykle nie zawiódł w kwestii organizacji, muzyki czy atrakcji towarzyszących. Miałem jednak wrażenie, że impreza ulega postępującej komercjalizacji, co przełożyło się na być może nieco butne nastawienie niektórych ludzi czy też obecność osób, które nigdy na Garbiczu nie powinny się pojawić. Jest to jednak nieodłączny element imprez, które odnoszą sukces i cieszą się taką estymą oraz posiadają wokół siebie aurę tajemnicy. Aż dziw, że przez tyle edycji nie dochodziło do podobnych incydentów. Z kuluarowych rozmów na gorąco wiem jednak, że organizatorzy mają już plan, by przywrócić tę festiwalową lokomotywę na właściwe tory. Kilka drobnych incydentów nie może wszak wpłynąć na obraz festiwalu, wypracowywany latami.

Garbicz Festival 2019 4 Garbicz Festival 2019 3 Garbicz Festival 2019 2

Alles is gut!

A wracając do mojej ściśle subiektywnej oceny, to apetyty po 2018 roku były tak wyostrzone, a poprzeczka postawiona tak wysoko (oczekiwania, oczekiwania, oczekiwania…), że chyba tym nastawieniem sam sobie popsułem imprezę. Wiem natomiast, że w przyszłym roku podejdę do całości odpowiednio i na pewno się nie zawiodę. Bo Garbicz Festival to event unikalny i warto pojawić się tu chociaż raz w życiu. Jeśli chcecie więc przeżyć tę niesamowitą imprezę, to rezerwujcie termin w pierwszy weekend sierpnia (Garbicz odbywa się zawsze w tym czasie) i odkładajcie euro lub wkręcajcie się w wolontariat. A jeśli macie do mnie jakieś pytania lub wątki, których nie poruszyłem, piszcie śmiało w komentarzach. Do zobaczenia w magicznym lesie… Alles is gut!

Garbicz Festival 2019 5

P.S. Historia i sytuacja na świecie związana z pandemią koronawirusa, „dopisały” pustą kartkę do edycji związanej z bieżącym rokiem. Garbicz Festival 2020 został odwołany!

zdjęcia: Aliceinelysium; Radio Cykcyk