Dziś mija 61 lat od katastrofy gwiazd rock’n’rolla

61 lat temu doszło do katastrofy lotniczej, którą nazwano "Dniem, w którym umarła muzyka".

Dziś mija 61 lat od katastrofy gwiazd rock’n’rolla

61 lat temu doszło do katastrofy lotniczej, którą nazwano „Dniem, w którym umarła muzyka”.

To była złota era rock’n’rolla, a oni byli jej prawdziwymi gwiazdami. Buddy Holly, Ritchie Valens i Jiles The Big Booper” Richardson. Każdy z nich pozostawił po sobie wyraźny wpływ na amerykańską popkulturę i muzykę rockową. 3 dzień lutego 1959 roku nie zapowiadał jednak, że ich błyskotliwie rozwijające się kariery zostaną nagle przerwane.

Muzycy byli we wspólnej trasie po amerykańskich miastach. Była sroga zima, a w ich autobusie wysiadło ogrzewanie. Pojawiła się opcja, by ze stanu Iowa polecieć do Minnesoty małym samolotem. O zajęciu miejsc decydował aktualny stan zdrowia i… rzut monetą.

W wyniku śnieżycy, 21-letni pilot, Roger Peterson, nie opanował maszyny kilkanaście minut po starcie. Samolot runął na ziemię, a wypadku nikt nie przeżył.

Folkowy muzyk Don McLean w 1971 roku nagrał piosenkę-hołd dla ofiar tragedii, która spopularyzowała słynne określenie „The Day The Music Died”. Wszyscy muzycy zginęli w bardzo młodym wieku – Holly w chwili śmierci miał 22 lata, „Booper” 28 lat, a Valens zaledwie 17.

Znacie, słuchacie? Twórczość którego z nich jest Wam najbliższa?