Dr Martens – legenda na kauczukowej podeszwie

Dr Martens - legenda na kauczukowej podeszwie

To kurtka z wężowej skórki. Symbol mojej osobowości i wiary w wolność jednostki…” – tak brzmi najsłynniejszy cytat z filmu „Dzikość Serca” Davida Lyncha, wypowiedziany przez Nicolasa Cage’a. Niezliczona ilość osób na całym świecie traktuje buty Dr Martens z podobną czcią i namaszczeniem. Docsy to dla nich coś więcej niż tylko obuwie, to przedłużenie ich indywidualistycznej duszy, manifest osobowości. Buty tej marki stały się również jednym z symboli muzyki alternatywnej i jej fanów.

Charakterystyczna, miękka, „powietrzna” podeszwa, doszyta do wierzchu buta za pomocą markowej żółtej nitki oraz gładki czubek, pozbawiony szycia na wysokości palców. To znaki rozpoznawcze klasycznych modeli Dr. Martensa, wyróżniające je spośród setek innych ciężkich, roboczych butów. Kultowe obuwie kojarzone jest przede wszystkim z Wyspami Brytyjskimi, klimatem tamtejszych robotniczych dzielnic i uliczną modą. Jednak historia Martensów rozpoczęła się w Niemczech…

(Nie)fortunny upadek

(Nie)fortunny upadek
K. Martens
fot. drmartens.com

Klaus Maertens w czasie II wojny światowej był doktorem w niemieckiej armii. Po zakończeniu służby, w 1945 roku, lekarz umilał sobie czas szusując na stokach Alp Bawarskich. Jeden z przejazdów zakończył się dla doktora dość niefortunnie, gdyż skręcił on stopę. W czasie leczenia wpadł na pomysł skonstruowania solidnego obuwia na miękkiej podeszwie, które przyśpieszyłoby jego rekonwalescencję. Powstał prototyp słynnego buta, jednak do 1947 roku nie odniósł on zbytniego sukcesu. Punkt zwrotny nastąpił dopiero w momencie, gdy Maertens spotkał na swej drodze starego uniwersyteckiego znajomego, Dr Herberta Funcka, będącego pod dużym wrażeniem nowej technologii. Panowie postanowili rozszerzyć sprzedaż butów na większą skalę, i jak się później okazało, ruch ten był strzałem w dziesiątkę, ponieważ już pięć lat później byli oni zmuszeni do otworzenia fabryki w Monachium.

Z czasem dwóch przedsiębiorczych lekarzy postanowiło podbić światowy rynek obuwniczy. Zainteresowanie rewolucyjną technologią wyraziła rodzina Griggsów, która posiadała manufakturę R. Griggs Group Ltd. oraz chlubną tradycję produkcji uznanych butów. Griggsowie kupili prawa do wytwarzania obuwia na terenie Wielkiej Brytanii. Wtedy też Martensy zyskały pełnię swego rozpoznawalnego stylu, bowiem nadano im zangielszczoną nazwę, zaprojektowano logo, wprowadzono specyficzny żółty szew, a podeszwy stały się marką firmową.

Dr Martens 1460 – młodzież popiera

Najsłynniejszym i najpopularniejszym po dziś dzień modelem jest poczciwy, ośmiodziurkowy Dr Martens 1460. Jego nazwa wzięła się od daty opuszczenia taśmy produkcyjnej przez pierwszego buta, czyli 1 kwietnia 1960 roku. Historyczne wydarzenie miało miejsce w Northampton. Z początku największym uwielbieniem Martensy były darzone przez kwiat klasy robotniczej – pracowników fabryk, listonoszy, budowlańców czy policjantów. Szybko jednak urok nowego produktu dostrzegła również młodzież brytyjskich ulic. Pierwszymi subkulturowcami, polerującymi każdego poranka swe ciężkie buty, okazali się modsi. Robotnicze, ale bardzo eleganckie i schludne obuwie idealnie komponowało się z wyprasowanymi na kancik garniturami, parkami i perfekcyjnie przystrzyżonymi fryzurami. Martensy były też znakomitą propozycją na skuterowe przejażdżki, będące znaczącą częścią życia i filozofii modsów.

Pod koniec lat sześćdziesiątych, z fuzji stylów wymienionych wcześniej elegantów i jamajskich emigrantów, zwanych rude boys, powstał ruch skinheadów. Przywiązana do robotniczych korzeni grupa dumnej i sfrustrowanej młodzieży nie mogła zaadoptować do jakże ważnego w ich kulturze stylu innych butów, niż Dr. Martens. Wszak najważniejszym w wyglądzie skinheada do dziś pozostaje robotniczo-chuligański, acz elegancki sznyt. Dodatkową popularność omawiane obuwie zyskało wśród skins z momentem wprowadzenia modeli z metalowym czubkiem, które pozwalało skutecznie bronić się lub atakować podczas wieczornych wypadów do miasta, na koncert lub na mecz.

Dr Martens 1460

Wydawać by się mogło, że plugawa, obsceniczna punkowa rebelia z pogardą potraktuje kojarzone dotąd z eleganckim ubiorem Martensy, jednak o dziwo nawet w środowisku punx znalazły one swe miejsce. Z czasem postrzępione, pospinane agrafkami spodnie, krawaty, marynarki i trampki zaczęły być wypierane przez ramoneski, jaskrawe, półmetrowe irokezy i ćwieki. Do nowego outfitu punkowca idealnie pasowało skórzane, ciężkie obuwie wynalezione przez doktora Maertensa, tym bardziej, że tak jak w przypadku skinów, było idealnym narzędziem do walki. Docsy z czasem stały się elementem młodzieżowej kontrkultury i wyrazem odmienności w szarym społeczeństwie.

Nuty i buty

Dużą renomę i kultowy status brytyjskie buciory zyskały wśród środowisk muzycznych. Legenda 2 Tone, formacja Madness, postanowiła zamieścić zdjęcie poczciwych dziesięciodziurkowców Cherryred na okładce trzypłytowego box setu „The Business – Definitive Singles Collection”, zawierającego wszystkie single, bonusy oraz inne rzadkości dla kolekcjonerów i najzagorzalszych fanów.

Nuty i butyPiosenki dotyczące słynnych Martensów wykonywała między innymi bardzo popularna u zachodnich sąsiadów kapela związana z nurtem oi! – Böhse Onkelz oraz inna załoga z Niemiec – punkowy Die Kassierer. W 1996 roku amerykańska grupa Stars And Stripes w tytułowym utworze z płyty „Shaved For Battle” sparafrazowała nieco znany standard z „These boots are made for walkin” na „Our Docs were made for kickin”.

Również Polacy nie uciekają od tematu kultowego obuwia – wystarczy tu wymienić szczecińskich Analogsów, śpiewających swojego czasu o „Hipisach w Martensach” czy The Gits (piosenka „Martens, Perry & Levi’s”, opowiadająca o klasycznych markach, w jakie zaopatruje się typowy skinhead), którzy po raz pierwszy omawianego tematu podjęli się jeszcze jako Surowa Generacja.

Uznanie dla butów doktora Maertensa zaobserwować można również wśród skrajnej prawicy – za pośrednictwem Internetu do nabycia jest płyta pt. „My Hatred” kapeli Dr. Martens Skinheads, prezentująca na okładce zamaskowaną postać w koszulce neonazistowskiej organizacji Blood & Honour.

Co ciekawe jednak, Docsy nie są przedmiotem zainteresowania jedynie punków i skinów. Alexei Sayle, brytyjska persona związana z filmem, radiem, telewizją i piosenką, w sitcomie The Young Ones wykonywał z zespołem Radical Posture utwór „Doctor Marten’s Boots”.

Made In China

47 lat istnienia firmy to jednak nie tylko pasmo wiecznych sukcesów, systematycznego polepszania wizerunku i utrwalania kultowości marki. Pierwszym dużym zgrzytem w długoletniej historii Dr. Martensa było zamknięcie na początku XXI wieku wszystkich fabryk w Wielkiej Brytanii i przeniesienie interesu do Tajlandii i Chin. Przeszło tysiąc zatrudnionych w fabrykach ludzi zmuszonych było znaleźć nową pracę. Od tej pory miłośnicy Docsów nie mogą już z chlubą pokazywać na swych podeszwach napisu „Made In England”. Wielu użytkowników twierdzi, że jakość butów gwałtownie spadła – przestały cieszyć się swoją długą żywotnością i odpornością na urazy. Toteż niezadowolona klientela zasiliła w dużym stopniu szeregi konkurencji. Zmiany były jednak niezbędne, ponieważ w 2001 roku strata firmy wyniosła aż 30 milionów dolarów, a przeniesienie fabryk zapewniło mniejsze koszta robocizny i wytwarzania butów.Made In China

Kolejne kontrowersje związane z firmą wystąpiły w maju 2007 roku, kiedy ruszyła kampania reklamowa przedstawiająca wizerunki nieżyjących muzyków. Joe Strummer, Joey Ramone, Sid Vicious oraz Kurt Cobain przedstawieni zostali jako aniołowie w niebie mający na nogach buty Martensa. Problem polegał jednak na tym, że firma nie otrzymała zgody na wykorzystanie podobizn zmarłych artystów, a reklama mimo to ukazała się w muzycznym Fact Magazine po tym, jak jeden z pracowników wydał pozwolenie na jej publikację bez uprzedniego porozumienia się z zarządem Martensa. Z kolei pracownik agencji reklamowej Saatchi & Saatchi zamieścił ją w Internecie. Po rozpętaniu burzy drogi producenta butów i agencji rozeszły się, a chief excutive firmy – David Suddens, publicznie przyznał się do popełnienia błędu.

Marka dla każdego

Marka dla każdegoZ biegiem lat Martensiaki stały się jedną z wielu ikon popkultury. Na swych nogach miały je takie osobistości, jak papież Jan Paweł II czy Madonna. Niemal w każdym większym mieście dostrzec można parę Docsów przemierzającą chodniki lub odwiedzić firmowy sklep z bogatą ofertą renomowanej marki. Co roku firma wypuszcza nowe modele swych butów. Dr. Martens to już nie tylko ciężkie obuwie, ale też sandały, klapki czy eleganckie półbuty, zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet. A same glany nie są propozycją skierowaną wyłącznie do robotników, skinów, punków czy zanikających modsów. Pomalowane w barwne roślinki lub inne bajeczne wzory buty można zauważyć też na nogach dzieci kwiatów czy zasłuchanych w Pink Floyd studentek.

Ostatnie wydarzenia nadszarpnęły nieco budowany od wielu długich lat wizerunek firmy, stały się brzydką rysą na czystym i gładkim czubku Docsów. Sądzę jednak, że nie wyrządzi to zbyt wielu szkód i nie pozbawi marki jej wiernych miłośników. Wszak Dr Martens to obuwie niemal niezniszczalne. Poza tym to przecież symbol, który wydawać by się mogło, nigdy nie przeminie.

/2007 rok/